Na początku obie leżały w kuchni.
Ta z orzechami miała być mężowska, ale to właśnie ją zabrałam do siebie późną nocą.
Rano zauważyłam, że został jeden rządek. Zdziwiłam się, ale też ucieszyłam, że w ogóle jest.
Ta druga, mleczna, od razu miała być dla mnie, nic więc dziwnego, że jeszcze tego samego dnia poczuła się w obowiązku przymigrować do mnie na biurko.
Tylko jedną kosteczkę - pomyślałam sobie - ale już po chwili cała tabliczka była w środku Ani M.
Mam taką teorię - to Ona, Czekolada, jest ode mnie uzależniona.
Też tak potrafię!:)
OdpowiedzUsuńTylko, że po mnie to widać ...
Uwierz, że po mnie bardzo widać...
Usuń:)
taka psychofanka? :P
OdpowiedzUsuńStrasznie przyczepna...;)
UsuńWyśmienita teoria:))
OdpowiedzUsuńOde mnie uzależniła się kawa;)
Kawa też mnie lubi, ale za to tak nie tuczy...;)
Usuńgrunt to umieć sobie wszystko wspaniale wytłumaczyć!
OdpowiedzUsuńOde mnie też uzależniły się słodycze.
Co my Aniu w sobie mamy, że one taka bardzo nas lubią? :*****
Po prostu też jesteśmy słodkie ;)
Usuńciongnie swój do swego:D
OdpowiedzUsuńode mnie uzaleznilo sie czerwone wino!!
OdpowiedzUsuń:PP
ze tez dopiero dzis na to wpaduam :PP
Z winem jestem w wolnym związku...;)
Usuńkonkubinat znaczy siem?
Usuńe tam, zaraz konkubinat...takie pejoratywne skojarzenia ..
Usuńna kocią łapę ;P
Tak czy owak, związek jest partnerski...
Usuńoj tam, co się tak biczujecie, dobra jest to ją lubimy i już;)i lody! I ciasta.Najlepiej pół brytfanki, z owocami i kruszonką.
OdpowiedzUsuńNiby tak. Ale potem nie lubię kilkunastu kilogramów siebie... ;)
Usuńrozumiem, że moja deklaracja ma marną wagę, bo nie jestem atrakcyjnym blondynem, ani nawet brunetem czy łysym, i w ogóle, moja orientacja zdecydowanie hetero odbiera jej smak, ale co tam, powiem: ja lubię wszystkie twoje kilogramy :))
UsuńDo mnie przyczepiła się ostatnio chałwa. Przed wakacjami byłam prześladowana przez krówki z Wawela, ale je pogoniłam. Wrocławianki zapewne znają mufinki z Haert'a, z którymi próbuję regulować częstotliwość kontaktów i spotykać się przynajmniej co drugi dzień.
OdpowiedzUsuńMnie też słodycze lubią, ale nie mogę im pozwolić wejść sobie na głowę.
I.
Z czekoladą można się kolegowć, ale najlepiej z tą z dużą zawartością kakao. A ta mi za bardzo "nie wchodzi"...
Krówki tez lubię. na ogół mąż kupuje dla siebie, a one powoli, jedna za drugą, myk myk...
Usuńpróbuję ograniczać, ale ciężko...
OdpowiedzUsuńw końcu mi się uda! na pewno ;)
Na pewno;)
UsuńJa przez czterdzieści lat prawie nie brałam słodyczy do gęby, no i mogło tak zostać ,ale nie zostało .Nad czekoladą i przyległościami panuje ,ale już nad słodkimi owocemi nie, a już teraz to się nimi zażeram.
OdpowiedzUsuńAle słodkich owoców to ja w ogóle nie zaliczam do słodyczy :)
UsuńMężowi by nie posłużyła.
OdpowiedzUsuńPewnie, że nie ;)
UsuńAniu, w przyszłym tygodniu ma być przepiękna pogoda. Pakuj się!
OdpowiedzUsuńTak jest!
UsuńAle się tu działo dzisiaj! Tylko się człowiek oddali na chwilę, żeby rozpocząć rok szkolny w gimnazjum, to go tyle krówek, czekoladek, chałw i innych słodkich owoców ominie. :] Przywołuję Was do porządku, drogie panie! Na-ten-tych-miast! Bo jak nie, to pójdę zeżarść kolejną piramidkę białego toblerone. :]
OdpowiedzUsuńBo to zorganizowana akcja słodkości jest i na dodatek spisek.
UsuńJak spisek, to spisek, bo cóż ja przeciw niemu mogę. Spiskować?! Idę pożarść. Ech, życie!
Usuń:*
Ja się zablokowałam, mój dom moją twierdzą, dziś słodyczy w nim nie ma. Chyba że zaatakuje mnie miód...;)
UsuńMnie to nawet na pewno zaatakuje miód - rano. Bo akurat rano wracamy do sezonowego picia naszego magicznego napoju. ;) Dziś, kiedy go szykowałam na rano, to tak mi zapachniało po dwumiesięcznej przerwie, że na pewno zaatakuje mnie jeszcze i na kanapce oprócz tego w wodzie. :)
UsuńŚpij słodko, Aniu. Albo pracuj - co tam wolisz. Oby słodko. ;)
Kusząco zabrzmiał ten miód na kanapce, ale ... potrzymam go do jutra poza murami twierdzy, eee... w szafce w kuchni. Swoja drogą miodek dostaję od Taty, on dostaje od zaprzyjaźnionego pszczelarza :)
UsuńTrafiłaś w sedno! Mnie prześladują szczególnie te z kawałkami malin albo skórki pomarańczowej... Nie wpadłam na to, że jestem ofiarą mobbingu jakiegoś :)
OdpowiedzUsuńCiężko, ciężko...;)
UsuńOstatnio gdzieś przeczytałam że czekolada jest robiona z kakaowca, kakaowiec to drzewo, drzewo to roślina, więc czekolada to sałatka!Samo zdrowie! Najlepsze uzależnienie :)
OdpowiedzUsuńGdyby tak jeszcze nie przemieszczała się ku fałdkom :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńPan Sprzedawca z mojego ulubionego warzywniaka niedawno mi powiedział, że potrafi w środku nocy wstać i przemieścić w głąb siebie tabliczkę czekolady. popatrzyłam na niego ze zrozumieniem.