Z trzech stron.
Trasa, jak parę lat temu, wiedzie dokoła mojego osiedla, od północnego zachodu zbliżając się do mojego domu na niecałe sto metrów.
Wyszłam na chwilę pokibicować, ale wiadomo, przebywam w głębinach.
Dwa lata temu spędziłam tak cztery godziny.
Bo pewnie, że warto poklaskać czołówce, ale to nieco później dzieją się rzeczy naprawdę ciekawe. Na przykład takie, że jeden z zawodników zbiega na trawnik, wita się z tobą, całuje w oba policzki, by za chwilę powiedzieć, że nie pogada, bo trochę się śpieszy. A ty poznajesz, że to bliski znajomy niewidziany od paru lat....
Albo spotykasz nagle Spartan
oraz inne niekonwencjonalne osobowości.
Ci na dalszych pozycjach są na ogół bardziej rozluźnieni i skorzy do interakcji:)
Bo nie biegną, żeby wygrać, ale żeby biec.Za oknem słyszę, jak gra zespół muzyczny. Słyszę trąbki i co mocniejsze oklaski. Tyle energii dookoła.
Pobiec w maratonie to moje skryte marzenie.
Jedno z tych, które się nie spełni,
raczej.
Ale mnie zaskoczyłaś tym marzeniem!
OdpowiedzUsuńOne jest może dlatego, że chciałabym być silna i wytrzymała. To jakiś symbol przekroczenia własnej słabości. Coś tak radykalnie przekraczającego moją konstrukcję...
UsuńI nie potrzebowałabym wygranej.
mysle, że jakbyś naprawde chciala to bys pobiegla
OdpowiedzUsuńtu sie raczej cos pod tym kryje, zreszta sama o tym piszesz
Może masz rację. A może coś mnie mocno blokuje...
UsuńCzemu nie spełni? Chodź, spróbujemy. Mnie Mąż kupił trzy tygodnie temu buty do biegania. Trening to tylko 26 tygodni.
OdpowiedzUsuń:)
Chętnie:) U mnie to jednak musiałby być trening od podstaw i to bardzo głębokich. Czyli tych tygodni pewnie trochę więcej mi trzeba.
UsuńAle mam już nowe dresy:)
do tego potrzeba jeszcze motywacji z zewnątrz :)
Usuńmogę się dołączyć ;)))
Pewnie! Musimy się jakoś zorganizować.
UsuńDziś na spacerze wieczornym z psem biegałam. Trzy razy po JEDNEJ MINUCIE, z minutowymi przerwami.
To chyba wszystko, na co stać mój organizm, i od tego muszę zacząć...
mój pierwszy bieg był wokół mieszkania, odliczyłam 1 km. I tak przez tydzień. Potem pobiegłam na dwór :)
UsuńNa parę dni muszę przestać, aż całkiem ustąpi rwa...
UsuńAle zacznę na nowo, choć pewnie kilometr na początek to dla mnie o wiele za dużo :)
Pod moimi oknami w tym roku przebiegł maraton ,którego nie było ;) A było to tak .Zorganizowano pierwszy nocny maraton w naszym mieście,tylko organizatorzy się nie spisali i maraton w ostatniej chwili oficjalnie został odwołany ,a nieoficjalnie większa część uczestników wyruszyla w trasę .Pierwsi biegacze ,biegli dosłownie pod moimi oknami ,bo nie biegli po ulicy tylko po parkingu. A że bylo już ciemno to na zdjęciach wyglądają jak maraton widmo. ;)
OdpowiedzUsuńAle numer! To musiało być niezłe przeżycie :)
UsuńU nas biegli w pełnym słońcu, jak przed dwoma laty, choć wtedy było cieplej.
Moje marzenie to nie jest, ale potrafię zrozumieć. Opór też... I chęć przełamania się.
OdpowiedzUsuńNie cierpię biegać..., ale kiedyś na zajęciach z aerobiku-fit w DK, nasza prowadząca zabrała nas do pobliskiego parku i kazała biec na górkę... Bardzo się opierałam, nie chciałam, ale ona mnie mobilizowała, biegła koło mnie, kiedy przechodziła w chód, to mnie strofowała i cały czas dopingowała :). Wbiegłam na tę górkę. Byłam zmęczona, ale niesamowicie dumna. Nie wierzyłam, że mi się uda, ale bardzo tego chciałam...
Kilka miesięcy później rzuciłam palenie - zrealizowałam swoje własne marzenie - uwolniłam się spod pęta nałogu... Wiem, że to ten bieg dodał mi sił - uświadomił, że mogę, że dam radę... , że jestem silna :)...
:).
Chciałabym być silna. W niektórych dziedzinach pewnie jestem. Ale z zadbaniem o kondycję zawsze miałam problem.
UsuńPewnie jestem trochę naiwna, ale wierzę, że trzeba ciągle próbować od nowa.
:)
bieganie to nie, próbowałam.
OdpowiedzUsuńAle w chodzeniu i innych takich umiem i lubię przekraczać granice.
Spróbuj tej zumby, na pewno byś dała radę, a dostałabyś zaskakującą radość!
Mnie biegać jest Baaardzo ciężko. Ale może właśnie dlatego chciałabym pokonać tę trudność?
UsuńW pierwszej chwili myślałam, że to Ania M. w białej szatce biegnie w asyście wojowników. Ale prezentujesz obcą maratonkę. Choć, sądząc z tego co piszesz, zostawiasz nam nadzieję. Pewnego dnia...
OdpowiedzUsuńSobie też zostawiam nadzieję, choć podobno wiadomo, czyją jest matką. Ale ja jestem naiwna - często nie wiem, że niektórych rzeczy nie da się zrobić, a więc je robię. Zobaczymy:)
Usuń