Byłam u Anki Wrocławianki.
Oczywiście we Wrocławiu.
Tylko przez jedną dobę - ale za to cudowną.
Czasem jest właśnie tak - już po chwili wydaje ci się, że znasz kogoś od zawsze.
Ze względu na moją kondycję fizyczną wielkie zwiedzanie nie wchodziło w grę, ale obejrzałam panoramę miasta z wieży kościelnej, a ogród botaniczny.......
W ogrodzie botanicznym zanurzyłam się po uszy i po najdrobniejsze piksele wiernego BMA.
Wśród masy cudowności znalazłam tam oczywiście dostatecznie dużo drobnych paproszków, badylków i pajęczynek :)
Mogłam też zarejestrować
wschód słońca w Alpach.
Kolejne zdjęcie zostało zrobione poza ogrodem botanicznym.
W wypielęgnowanym, przyciętym z chirurgiczną dokładnością ogrodzie na kościelnych terenach w pobliżu katedry, ten listek przyciągnął Anię M. jak magnes.
Oraz zostałam oswojona.
Rufi uznał mnie bowiem za gatunek przyjazny,
Kajron dał się głaskać,
a Amisia przedefilowała w odległości około metra ode mnie, nie uciekając w popłochu :)
A jak odjeżdżałam, na dworcu nie było już bomby.
Ani jednej.
teraz kolej na mnie, tylko nie wiem, która którą będzie do zwiedzania przymuszać i czy w ogóle ;PPP
OdpowiedzUsuńGratuluję udanego wyjazdu :*
Dziękuję. Spotkanie koniecznie. Zwłaszcza że to tak blisko :)
Usuń
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, zdjęcia z Ogrodu Botanicznego są "specyficzne" - jeszcze takich nie widziałam.
Paparazzi nie zdążyli Cię namierzyć, fani nie zdążyli wziąć autografu.
Dokąd tak pędzisz?
I.
Jak to dokąd? Uciekam przed reporterami ;)
UsuńNO tak, ogród botaniczny we Wrocławiu - zawsze lubiłem tam spacerować :)
OdpowiedzUsuńJest zachwycający:)
UsuńMiło, że spotkanie udało się :)
OdpowiedzUsuńzdjęcia jak zawsze piękne i tajemnicze
Spotkanie było cudowne :)
UsuńTwoja bardzo osobista wizja Wroclawia, bardzo Twoja a ja tez lubie to miasto...sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńInstynkt ciągnie mnie w zakamarki:)
UsuńPrawdziwa z Ciebie zaklinaczka zwierząt :) , skoro Kajron dał się Tobie pogłaskać.
OdpowiedzUsuńW ogrodach botanicznych można faktycznie znaleźć dużo ciekawych rzeczy/obiektów do fotografowania.
Kajron jest łaskawy, bardziej dziwię się Amisi:)
UsuńBo on na zdjęciach tak groźnie wygląda. Chociaż pozory mogą mylić, a i kocury mają czasem dni dobroci dla ludzi ;) Tu mam na myśli kocura w moim domu rodzinnym. Też ostatnio podchodzi - sam, połasi się trochę i daje pogłaskać. Cuda, normalnie ;)
UsuńJa mam kotkę i jest chimeryczna.
UsuńKocura nigdy nie miałam :)
wspaniale! listek od zakonnic boski :)))
OdpowiedzUsuńNiebo podglądane przez dziurkę w liściu :)
UsuńPolecając ci ogród botaniczny ,myślałam że będzie piękne słońce , jakiś motylek dał sie jednak upolować .Ale żabek i zaskrońców pewnie nie było, one o tej porze roku lubią wylegiwać się na słońcu. Fajnie że cię ogród oczarował ,bardzo lubię to miejsce.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zwierzyniec Gosi jak ona to zrobiła że na zdjęciach Kayron wygląda nieprzystępnie ,a Amisia bardzo przyjacielsko.
Wiesz co się u niej dzieje bo zamilkła ,tak bez uprzedzenia.
A tak swoją drogą to jesteś mistrzem krótkich urlopów ;)
Nie było żabek i zaskrońców, ale za to były kaczki :)
UsuńMistrz krótkich urlopów - bardzo mi się to podoba :))
a fontanna???
OdpowiedzUsuńOwszem byłam, pierwszego dnia wieczorem. Do popowych rytmów :)
Usuńcieszę się więc że się udało :) a zdjęcia cudne :***
OdpowiedzUsuńTak, udało się :)
Usuń:*
Wszystko pięknie!
OdpowiedzUsuń:*
UsuńPięknie, Aniu, i pomyśleć, że widziałam jak powstawały te zdjęcia!
OdpowiedzUsuńWidziałaś, jak łaskotałam motyla w odwłok, aby otworzył skrzydełka :)))
UsuńWszystko widziałam :)))
UsuńW odwłok to brzmi brzydko. W plecki - o wiele lepiej :))
UsuńW dolną (tylną?) część plecków:)))
UsuńW doopkę. :)
Usuń