Po pierwsze Warszawska Jesień.
Z Tempo Giusto.
Wchodząc, upewniłam się, że koncert potrwa najdłużej do 21.30.
Bo po drugie - Ciało/Umysł i Święto snów o 22.00.
O muzyce nie napiszę wiele, poza tym, że słuchało się rewelacyjnie. Tak bardzo, że nie zauważyłam niewielkiego czasowego przesunięcia... Aż zdałam sobie sprawę, że jest 21.49.
O matko!
Jakże ja mam wyjść z piątego rzędu i zakłócić to święto dźwięku, pędząc ku drzwiom?
Problem polegał na tym, że to ja miałam przy sobie bilety, dla siebie i dla przyjaciółki, z którą się umówiłam w Teatrze Studio.
Dobrze, że siedziałam z brzegu...
Na zewnątrz, włączywszy telefon, stwierdziłam niemałą liczbę nieodebranych połączeń.
Złapałam taksówkę.
Kazałam pędzić, ile sił w kołach.
Dodzwoniłam się.
Dojechałam.
Na 22.10
Emocje, bieg i rozwiany włos....
A tam
opóźnienie.
Spektakl zaczął się o 22.25.
Był cudowny.
Ale o tym innym razem.
Wspaniały czas rozkwitania!
OdpowiedzUsuńCiało/Umysł to dla mnie święto, święto tańca, kocham ten czas. A to, że nakłada się na Warszawską Jesień, dodaje mu nutkę sensacji :)))
Usuńbogowie Ci sprzyjali :)
OdpowiedzUsuńWszyscy, "jak jeden mąż" :)))
UsuńTempo giusto sprzyjalo Tobie...
OdpowiedzUsuńWiem :)))
Usuńtak miało być:)
OdpowiedzUsuńfajnie miało być - i było:)
UsuńA jak spotkanie? Nic nie piszesz...
OdpowiedzUsuńŚwietne - za każdym razem:)
Usuńudany pościg :)
OdpowiedzUsuńtak:)
Usuńno to czekam na opis spektaklu x
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, ze uda mi się napisać :)
Usuń