Gdy robię zdjęcia, chcę być jak najbliżej.
Chcę dotykać.
Dlatego opieram ręce na śniegu, czasem wygniatam dołek, by być głębiej, by widzieć od spodu albo od środka.
Wkładam dłonie w wodę nad warstewką lodu, który właśnie przestaje być lodem; patrzę na to.
Czuję to, jestem przy tym.
Tak się traci ostrość i połysk, rozmywa się granica, światło się wchłania, zamiast odbijać.
czasami mam wrazenie, ze zanurzasz sie z aparatem pod wode.
OdpowiedzUsuńpiekne.
Chciałabym:)
UsuńTak z samego rana do... wody /smiech/!
OdpowiedzUsuńJ.
Wczoraj, po południu:)
Usuńmagiczne
OdpowiedzUsuńprzepiękne
Też tak lubię, fajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Halina
Lubię pory przejściowe, gdy kształty się przełamują i stany skupienia.
Usuńpoezja bliskości :)
OdpowiedzUsuńMoże:))
Usuńpierwsze zwiastuje mi wiosne mimo ze pod "lodem"
OdpowiedzUsuńjestem pewna ze jak zanurzasz to wcale nie czujesz ( zimna)
To prawda, nie czuję zimna:)
UsuńA te rośliny - one chyba po prostu tam były, cały czas...
Przepiękne są te zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPiękne są Twoje światy.
OdpowiedzUsuńJa wolę na odwrót. Daleko rozlegle przestrzennie.
Tu chyba też jest daleko.
UsuńInny rodzaj dali.
:*
No niedługo już koniec zimy nadejdzie, już są pewne oznaki :) Trzeba łapać "czas" i chwytać ten "zoom" urok co pozostał :)
OdpowiedzUsuń