Tekst Riannon opublikowany gościnnie w Kurniku przypomniał mi dawne dzieje.
Kiedy chodziłam do podstawówki, szkoła we wsi znajdowała się na zakręcie. I nie jest to żadna metafora - wokół budynku zwyczajnie okręcała się wiejska droga. Przez ulicę przechodziło się do drugiego budynku, gdzie mieściły się cztery klasy, ten budynek przylegał do większego, zwanego Salą, ów zaś, narożnikiem, do ogrodzenia otaczającego kościół.
Za czasów "starego księdza" religii w szkole nie było, odbywało się tylko przygotowanie dzieci do pierwszej komunii. "Nowy" ksiądz zaczął prowadzić regularne zajęcia - w salce katechetycznej. Było to drewniane pomieszczenie jakby przylepione do czternastowiecznego kościoła; wchodziło się do niego po wąskich drewnianych schodkach. Pod salką, od strony, po której w środku znajdował się ołtarz, było okienko, bez szyby, za to z przerdzewiałymi metalowymi prętami.
I tam właśnie, za tym oknem, w podziemnej krypcie, znajdowała się czaszka.
Wiedzieliśmy o tym, my, dzieci.
Wiedzieliśmy każdego dnia, nawet skracając sobie drogę ścieżką przy kościele w jasny dzień - za tym oknem była ciemność.
Odruchowo staraliśmy się nie patrzeć, mierzyć świat przyszłością po drugiej stronie drogi, gdzie znowu było życie, szczekały psy, a krystaliczna woda płynęła ze źródła, ujęta w metalową rurkę.
A jednak głowa sama się odwracała, choćby w ostatniej chwili.
Czasem zaś szło się specjalnie.
Należało przykucnąć i przybliżyć oko do lewej strony okienka, osłaniając się dłońmi od światła, by przyzwyczaić wzrok.
I wtedy widziało się trumny, jedne na drugich, a niektóre połamane.
W samym rogu, zza starych desek wychylała się Ona, szarożółta, kierując w stronę okna pusty oczodół.
Co jakiś czas po prostu musieliśmy na siebie spojrzeć.
Miałam dużo lat jak uświadomiłam sobie, że pod moją twarzą, pod moimi włosami, jest czaszka.
OdpowiedzUsuńŻywa trupia czaszka ....
wiesz co?
Usuńmogaś tę wiedzę zachować dla Siebie!
jak ja teraz mam na siebie spojrzeć?
;)
Te hasła: trupia czaszka, kościotrup - to były takie straszaki dzieciństwa. Nie wiem czemu. Wiem za to, że gdy moje córki były małe, te kwestie nie robiły na nich wrażenia. Przeciwnie, chętnie oglądały np programy archeologiczne pełne takich artefaktów.
UsuńCzy sublimacją ich leku stało się co innego? Czy może tego rodzaju lęku w nich po prostu nie było?
Rybeńko, przepraszam!:) Ja po tym uświadomieniu, nadal nie wierzę. Wiadomo przecież, że kościotrupy i czaszki nas nie dotyczą:)
UsuńAniu, pamiętam straszenie nimi, np. gabinet biologiczny.
Weronika się w ogóle nie boi takich rzeczy.
Może to kwestia sposobów wychowania dzieci? Kiedyś jednak częściej straszono (zobaczysz, przyjdzie dziad i cię zabierze), teraz strach coraz częściej eliminuje się z wychowania.
UsuńA swoją drogą, czaszka we mnie zupełnie mi nie przeszkadza. jak i inne szkielety :)
o, to masz fajnie
UsuńTo nie lęk, raczej fascynacja. Parę lat temu śmierć była tematem tabu. Nadal tak jest, chociaż jednak inaczej. Dzieci oswaja się z tym tematem na miarę ich wieku i możliwości rozumienia. Poza tym śmierć, czaszki, kościotrupy itd. można zobaczyć dzisiaj prawie w każdym filmie. Dzieciaki są bardziej oswojone z tematem, co nie znaczy, że go rozumieją.
OdpowiedzUsuńW czasie mojego dzieciństwa to był lęk. W nim kondensowała się jakaś wizja groźnych zaświatów. Poza tym przenikał do złych snów.
UsuńDziś jest pewnie tak jak piszesz - ale mówiąc o czasach dzieciństwa moich córek mam na myśli czasy 20-15 lat wstecz...
Fascynacja jest blisko lęku - patrz filmy grozy, pędząca karuzela...
UsuńNiesamowite jest to przyciąganie, o którym piszesz, Ania. "musieliśmy na siebie spojrzeć"
Ella-5
Masz rację, te uczucia często są blisko siebie.
Usuńbylas bardzo dzielna! U nas w pobliskim parku byl grobowiec. Mialam wrazenie, ze idac tam na spacer, im bardziej czlowiek sie zblizal do grobowca tym bardziej park napieral specyficznego zapachu, dla mnie byl to zapach smierci.
OdpowiedzUsuńGrobowce tez były, a nawet spotykało się otwarte przez szabrowników groby na leśnym cmentarzyku. Później je zasypano...
UsuńJa się bałam tych tabliczek z trupią czachą przy przejazdach kolejowych "Baczność!"
OdpowiedzUsuńTak jakoś było, że czaszka przerażała...
Usuńna mnie najbardziej działała Buka i "dom wariatów".
OdpowiedzUsuńoraz wampir Nosferatu :)
Buka cały czas jest straszna - i smutna.
UsuńDom wariatów to u nas było Węgorzewo. Odwieźli kogoś do Węgorzewa - tak się mówiło.
No i przecież była Czarna Wołga, co porywała...
Kiedy byłam dzieckiem bałam się ciemności.
OdpowiedzUsuńNie przypominam sobie natomiast strachu przed czaszką, kościotrup w gabinecie biologicznym raczej mnie fascynował niż przerażał
Widać te lęki zależały od różnych czynników...
UsuńPrzypomniałam sobie jeszcze, że jako zupełnie małe dziecko bałam się pewnego konkretnego traktora we wsi - był bardzo starego typu i wydawał specyficzne dźwięki. Nazywałam go budi-budi, i jak tylko go słyszałam, uciekałam do taty na ręce.
Pamiętam, że na koloniach mieszkaliśmy naprzeciwko cmentarza. Ikażdy, kto chciał się wykazać odwagą, musiał ten cmentarz o północy zaliczyć:) Ja oczywiście też tam byłam!
OdpowiedzUsuńTak, klasyczny test na odwagę :) Przeszłam to :)
UsuńJako dzieci straszyliśmy się wzajemnie grobowcami, cmentarzami, trupimi czaszkami i duchami.
OdpowiedzUsuńTeraz świat duchów staje mi się bardzo bliski i namacalny, bez cienia strachu...
Tak myślę - że może telewizja i internet pokazują tyle strasznych rzeczy, które robią ludziom zwyczajni ludzi, ze świat duchów wydaje się wręcz niewinny...
UsuńBo to, co straszne, budzi też ciekawość, a może i fascynuje. Małe dzieci czasami boją się postaci z bajek, ale nie mogą przestać na nie patrzeć, chowają się w ramionach rodziców i zasłaniają ręką, ale tak, żeby jednak widzieć.
OdpowiedzUsuńNuminosum. Straszne też dlatego, że na granicy światów.
UsuńA ja już nie pamiętam, czy moje córki bały się postaci z bajek...
Witam
OdpowiedzUsuńJak byłem mały to "straszne historie" opowiadane przechodziły z pokolenia na pokolenie i każdy się bał, bracia straszyli siostry itd, teraz nie musimy tego robić, jakoś to wszystko umarło, coraz więcej można oglądać horrorów w telewizji, jednak to najczęściej tylko rzeź a nie duchy upiory czy zoombi. Pozdrawiam
My, pokolenie ponad dwadzieścia lat starsze mieliśmy tak samo.
OdpowiedzUsuńWiem, Tato :)
Usuń