Było naprawdę pięknie.
Dobry czas.
Taki - że nie umiem tego zwyczajnie opisać. Raczej noszę to w sobie.
Spotkanie z Rembrandtem było punktem centralnym, także chronologicznie. Czuć było od obrazów ciepło Jego Ręki - i porcję tego ciepła zabrałam ze sobą.
W czwartek padał deszcz, ale już w piątek Londyn miał dla mnie porcję słońca, zapach rzeki oraz.... róże w ogrodach.
A najlepsze ze wszystkiego było spotkanie z Przyjaciółką.
Ten uśmiech na zdjęciu mówi wszystko!
OdpowiedzUsuńCieszę się z Tobą :)
piękne chwile :)
OdpowiedzUsuńTak :)
UsuńRóże i przyjaźń, yes yes yes!
OdpowiedzUsuńYes!
UsuńRóże... przyjemna jest świadomość, że gdzieś całkiem prawie niedaleko kwitną.
OdpowiedzUsuńTaż tak myślę. Uwielbiam je.
UsuńWiedziałam! Cieszę się, że było Ci tam dobrze:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPodróże przynoszą dobre emocje:)
OdpowiedzUsuńTa podróż przyniosła bardzo dobre :)
Usuńi tak właśnie miało być :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie! :)
Usuń:) i róża jak wisienka na torcie :*
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCieszę się, warto było lecieć :*
OdpowiedzUsuńBardzo :)
Usuń