czwartek, 29 stycznia 2015

Szmaciarz

- A to jest od szmaciarza - powiedziała Sabina M., siostra cioteczna mojego taty, pokazując ceramiczną miseczkę.
Tym prostym zdaniem sprawiła, że jak w przebłysku ukazał mi się fragment świata, który wziął był przeminął. Który zaistniał jeszcze przez chwilę gdzieś tam na horyzoncie moich zdarzeń. Szmaciarz był częścią tego świata.
Oddaję głos tacie:

Bardzo dobrze pamiętam jak odwiedzał naszą wieś "szmaciarz". Najpierw przyjeżdżał wozem zaprzęgniętym w konia a potem jakimś starym zdezelowanym samochodem. Skupował stare ubrania (ale wyłącznie z tworzyw naturalnych), butelki, jakiś drobny złom. Skupował także jajka. Nie płacił pieniędzmi, lecz różnymi rzeczami, jak talerze, miski, kubki. Dzieci dostawały cukierki. My dzieci mieliśmy zawsze przygotowane na tą okoliczność butelki. Za pięć butelek otrzymywało się jednego dropsa. 
U Sabiny zachowały się jeszcze jakieś skorupy od "szmaciarza".

Oczywiście zaapelowałam o zdjęcia artefaktów.
Oto są:






Kruche, rozpadające się, jak niewyraźne wspomnienia.
W słowniku dawne znaczenie słowa "szmaciarz" bije się o miejsce z nowym, negatywnym, pogardliwym działającym jak przezwisko.
Chciałam przytulić to słowo. Mrugnąć w jego stronę.
Uśmiechnąć je.

43 komentarze:

  1. a wiesz, że i ja pamietam szmaciarza przyjeżdżającego do wsi mojej babci?
    pamiętam furmankę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś tam, na horyzoncie zdarzeń :)

      Usuń
    2. musze o to zapytać i mojego tatę:)

      Usuń
    3. Tak, pokolenie naszych rodziców na pewno dobrze pamięta szmaciarza.

      Usuń
  2. Nigdy nie słyszałam o szmaciarzach. ???
    Zaintrygowałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy, że jesteś jakieś 5 lat młodsza ode mnie i Rybeńki, i mogłaś nigdy o nich nie usłyszeć. A może w Twojej okolicy ten zawód inaczej nazywano...

      Usuń
    2. Ale w miastach też mogli być...

      Usuń
    3. w centrum Łodzi w latach 60-tych był
      stojąc na środku podwórka-studni wykrzykiwał " szmaaaat, stare szmaty skupuję, szmaaat!!"
      i nastepowała wymiana , o której mówił tata Ani

      Usuń
    4. Czyli zawód dosyć powszechny nawet :)

      Usuń
  3. Oczywiście, że w miastach też.
    Szmaciarze.
    Druciarze - garnki drutuję!
    Cyganie ze sławnymi cygańskimi patelniami.
    Szlifierze - noooże, nożyczki ostrzę!
    Wozacy z ziemniakami i cebulą - odmieniali nazwę ziemniaków w kilku gwarach: zimnioooki, kartooofle, grule, pyyyry wiozę!
    Tyle pamiętam z dzieciństwa w Krakowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szlifierza spotkałam jeszcze całkiem niedawno, z ziemniakami też jeżdżą.... (ostatnio częściej z dywanami...) Ale druciarzy, Cyganów z garnkami i prawdziwych szmaciarzy już nie ma....

      Usuń
  4. U mnie było: " Buteeeeeeeeeeeeeelki! Szmaaaaaaaaaaaaaaty!"
    Normalnie... normalnie ducha wywołałaś!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba nie mialam blizszego kontaktu, ale cos gdzies mi sie obilo, ze chodzil czlowiek i kupowal szmaty. Dziwilo mnie to o tyle, ze myslalam, ze chodzi o te ktorymi myjemy podloge. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skojarzenia tak się mogą układać. Bo o ile da się powiedzieć "stare szmaty", to "nowe szmaty" już trudniej :)

      Usuń
  6. Pamiętam, mieszkałam na wsi i tam szmaciarz był częstym gościem. I pamiętam zawołanie: Szmaaaaaaaty kupuję, szmaaaaty! Trochę go się bałam. Swoją drogą ciekawe, co robił z tymi szmatami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skonsultowałam się: tata twierdzi, ze szmaty przerabiane były na czyściwo do maszyn. Dodatkowo dowiedziałam się, że "nasz" szmaciarz odkupił od rolnika poniemiecki samochód wojskowy, który grał wcześniej w paru filmach wojennych.
      Mąż mój zaś jeszcze dodał, że szmaciarz sprzedawał też zabawki, np piłeczki na gumce z trocinami w środku, zrobione kolorowych folii i "pazłotek".

      Usuń
    2. Czekaj, czekaj, piłeczki z trocin na gumce! Coś mi świta!

      Usuń
    3. I same piłeczki były obwiązane gumkami, w taki jakby "baleronik" :)

      Usuń
  7. Jakoś nigdy na żywo nie zetknęłam się ze szmaciarzem. Znam go z literatury i opowieści.
    Nie jest mi dziwne, że chcesz to słowo przytulić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W słowniku jeszcze jest, w tym znaczeniu. Ale tylko patrzeć, jak będzie się dodawać do niego słówko: "dawniej".

      Usuń
  8. Oj tak, tak...pamietam i ja... kocham ten odcien wspomnien, ten zapach dziecinstwa...pamietam naszego szmaciarza, choc dziwie sie, ze ta postac utrwalila sie w moim umysle...zajeta bylam zwisaniem z trzepaka, skakaniem w gume lub nawlekaniem jarzebiny na zylke wedkarska siedziac na brudnym krawezniku...."szmaty! butelki!...szmaaaty! butelkiiii"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzepak, jejku, co ja wyprawiałam na trzepaku! Ewolucje cyrkowe :)

      Usuń
  9. Ja też na żywo nie spotkałam szmaciarza, Mama mi opowiadała, że kiedy była dzieckiem to czasem w okolicy pojawiał się druciarz, o szmaciarzu nigdy nie wspominała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że by druciarz - ale nie wyobrażam sobie, jak naprawiał garnki - drutem?

      Usuń
    2. wydaje mi się, że to chodziło o zabezpieczenie garnków glinianych przed rozbiciem
      http://www.fotobank.olza.pl/public/zdjecia/Drutowanie_garnkow.jpg

      przypomniałam sobie, że jeszcze chyba ten sam człowiek lutował garnki metalowe

      Usuń
    3. Druciarze prócz siateczek z drutu na garnki kamionkowe także lutowali garnki dziurawe, używając drutu jako materiału.

      Usuń
    4. Pewnie tak, drutem można było owinąć...
      A Cyganie mieli patelnie, podobno najlepsze.

      Usuń
  10. Pamiętam szmaciarza jak przez mgłę. To był stary człowiek jeżdżący starym samochodem. Jest taka piękna książeczka dla dzieci pt. "Mysi domek" ( a piękna ze względu na ilustracje, bo treść dosyć uboga), w której występuje szmaciarz. Jest pokazane miejsce, gdzie gromadzi makulaturę i zebrane szmaty. Bardzo mi się to podoba, bo ilustracje w tej książce to właściwie zdjęcia domku, który autorka zbudowała z kartonów. Są niezwykłe. No i ten szmaciarz między innymi. Ale byłam zaskoczona, jak pierwszy raz oglądałam tę książeczkę:)
    Moja babcia zawsze zbierała szmaty dla szmaciarza, ale on przestał przyjeżdżać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś się musiało skończyć... Ale dobrze, że wydobywamy to z głębin, to takie ciepełko...
      "Mysi domek" - muszę sprawdzić :)

      Usuń
    2. Aniu, sprawdz, bo to naprawdę ciekawe. Ta książka była w swoim czasie hitem. A było to całkiem niedawno:) Ilustracje są przepiękne! No i współczesne dzieci dowiadują się, kim był szmaciarz:)

      Usuń
    3. Co prawda moje córki są dorosłe, ale lubię wyszukiwać fajne książki dla dzieci przyjaciół i znajomych.

      Usuń
    4. A ja mam bzika na punkcie książek dla dzieci:)

      Usuń
  11. ...do nas też przyjeżdżalł, ale nie pamiętam nic więcej bo za mały byłem...

    OdpowiedzUsuń
  12. Pamiętam szmaciarzy. "Szmaty, butelki skupuję. Garnki drutuję. Ostrzę noże i graty przewożę". Tak się reklamował znany mi w dzieciństwie szmaciarz, który jeździł wielkim samochodem, dziś powiedzielibyśmy bagażówką.

    OdpowiedzUsuń
  13. taki objazdowy second hand :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On raczej zabierał używane, a za to dawał nowe - choć inny asortyment :)

      Usuń
  14. są słowa klucze- dla mnie "ryranie" - pogrzebaczem, w piecu, jak mój dziadek...

    OdpowiedzUsuń
  15. Już od jakiegoś czasy intrygował mnie zawód szmaciarza. Nie potrafiłam zrozumieć, po co ktoś zbierał stare łachmany.
    Udało mi się niedawno przeczytać w jednej z książek o historii książek, że w przeszłości stare lniane szmaty wykorzystywano do produkcji papieru i właśnie szmaciarze dostarczali potrzebny materiał do papierni. :)

    OdpowiedzUsuń