Tym prostym zdaniem sprawiła, że jak w przebłysku ukazał mi się fragment świata, który wziął był przeminął. Który zaistniał jeszcze przez chwilę gdzieś tam na horyzoncie moich zdarzeń. Szmaciarz był częścią tego świata.
Oddaję głos tacie:
Bardzo dobrze pamiętam jak odwiedzał naszą wieś "szmaciarz". Najpierw przyjeżdżał wozem zaprzęgniętym w konia a potem jakimś starym zdezelowanym samochodem. Skupował stare ubrania (ale wyłącznie z tworzyw naturalnych), butelki, jakiś drobny złom. Skupował także jajka. Nie płacił pieniędzmi, lecz różnymi rzeczami, jak talerze, miski, kubki. Dzieci dostawały cukierki. My dzieci mieliśmy zawsze przygotowane na tą okoliczność butelki. Za pięć butelek otrzymywało się jednego dropsa.
U Sabiny zachowały się jeszcze jakieś skorupy od "szmaciarza".
Oczywiście zaapelowałam o zdjęcia artefaktów.
Oto są:
Kruche, rozpadające się, jak niewyraźne wspomnienia.
W słowniku dawne znaczenie słowa "szmaciarz" bije się o miejsce z nowym, negatywnym, pogardliwym działającym jak przezwisko.
Chciałam przytulić to słowo. Mrugnąć w jego stronę.
Uśmiechnąć je.
a wiesz, że i ja pamietam szmaciarza przyjeżdżającego do wsi mojej babci?
OdpowiedzUsuńpamiętam furmankę...
Gdzieś tam, na horyzoncie zdarzeń :)
Usuńmusze o to zapytać i mojego tatę:)
UsuńTak, pokolenie naszych rodziców na pewno dobrze pamięta szmaciarza.
UsuńNigdy nie słyszałam o szmaciarzach. ???
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś.
Wystarczy, że jesteś jakieś 5 lat młodsza ode mnie i Rybeńki, i mogłaś nigdy o nich nie usłyszeć. A może w Twojej okolicy ten zawód inaczej nazywano...
Usuńalbo miastowa jest
UsuńAle w miastach też mogli być...
Usuńw centrum Łodzi w latach 60-tych był
Usuństojąc na środku podwórka-studni wykrzykiwał " szmaaaat, stare szmaty skupuję, szmaaat!!"
i nastepowała wymiana , o której mówił tata Ani
Czyli zawód dosyć powszechny nawet :)
UsuńOczywiście, że w miastach też.
OdpowiedzUsuńSzmaciarze.
Druciarze - garnki drutuję!
Cyganie ze sławnymi cygańskimi patelniami.
Szlifierze - noooże, nożyczki ostrzę!
Wozacy z ziemniakami i cebulą - odmieniali nazwę ziemniaków w kilku gwarach: zimnioooki, kartooofle, grule, pyyyry wiozę!
Tyle pamiętam z dzieciństwa w Krakowie.
Szlifierza spotkałam jeszcze całkiem niedawno, z ziemniakami też jeżdżą.... (ostatnio częściej z dywanami...) Ale druciarzy, Cyganów z garnkami i prawdziwych szmaciarzy już nie ma....
UsuńU mnie było: " Buteeeeeeeeeeeeeelki! Szmaaaaaaaaaaaaaaty!"
OdpowiedzUsuńNormalnie... normalnie ducha wywołałaś!
:)
Taki miałam szczery zamiar :)
Usuńchyba nie mialam blizszego kontaktu, ale cos gdzies mi sie obilo, ze chodzil czlowiek i kupowal szmaty. Dziwilo mnie to o tyle, ze myslalam, ze chodzi o te ktorymi myjemy podloge. ;)
OdpowiedzUsuńSkojarzenia tak się mogą układać. Bo o ile da się powiedzieć "stare szmaty", to "nowe szmaty" już trudniej :)
UsuńPamiętam, mieszkałam na wsi i tam szmaciarz był częstym gościem. I pamiętam zawołanie: Szmaaaaaaaty kupuję, szmaaaaty! Trochę go się bałam. Swoją drogą ciekawe, co robił z tymi szmatami?
OdpowiedzUsuńSkonsultowałam się: tata twierdzi, ze szmaty przerabiane były na czyściwo do maszyn. Dodatkowo dowiedziałam się, że "nasz" szmaciarz odkupił od rolnika poniemiecki samochód wojskowy, który grał wcześniej w paru filmach wojennych.
UsuńMąż mój zaś jeszcze dodał, że szmaciarz sprzedawał też zabawki, np piłeczki na gumce z trocinami w środku, zrobione kolorowych folii i "pazłotek".
Czekaj, czekaj, piłeczki z trocin na gumce! Coś mi świta!
UsuńI same piłeczki były obwiązane gumkami, w taki jakby "baleronik" :)
UsuńJakoś nigdy na żywo nie zetknęłam się ze szmaciarzem. Znam go z literatury i opowieści.
OdpowiedzUsuńNie jest mi dziwne, że chcesz to słowo przytulić.
W słowniku jeszcze jest, w tym znaczeniu. Ale tylko patrzeć, jak będzie się dodawać do niego słówko: "dawniej".
UsuńOj tak, tak...pamietam i ja... kocham ten odcien wspomnien, ten zapach dziecinstwa...pamietam naszego szmaciarza, choc dziwie sie, ze ta postac utrwalila sie w moim umysle...zajeta bylam zwisaniem z trzepaka, skakaniem w gume lub nawlekaniem jarzebiny na zylke wedkarska siedziac na brudnym krawezniku...."szmaty! butelki!...szmaaaty! butelkiiii"...
OdpowiedzUsuńTrzepak, jejku, co ja wyprawiałam na trzepaku! Ewolucje cyrkowe :)
UsuńJa też na żywo nie spotkałam szmaciarza, Mama mi opowiadała, że kiedy była dzieckiem to czasem w okolicy pojawiał się druciarz, o szmaciarzu nigdy nie wspominała
OdpowiedzUsuńWiem, że by druciarz - ale nie wyobrażam sobie, jak naprawiał garnki - drutem?
Usuńwydaje mi się, że to chodziło o zabezpieczenie garnków glinianych przed rozbiciem
Usuńhttp://www.fotobank.olza.pl/public/zdjecia/Drutowanie_garnkow.jpg
przypomniałam sobie, że jeszcze chyba ten sam człowiek lutował garnki metalowe
Druciarze prócz siateczek z drutu na garnki kamionkowe także lutowali garnki dziurawe, używając drutu jako materiału.
UsuńPewnie tak, drutem można było owinąć...
UsuńA Cyganie mieli patelnie, podobno najlepsze.
Pamiętam szmaciarza jak przez mgłę. To był stary człowiek jeżdżący starym samochodem. Jest taka piękna książeczka dla dzieci pt. "Mysi domek" ( a piękna ze względu na ilustracje, bo treść dosyć uboga), w której występuje szmaciarz. Jest pokazane miejsce, gdzie gromadzi makulaturę i zebrane szmaty. Bardzo mi się to podoba, bo ilustracje w tej książce to właściwie zdjęcia domku, który autorka zbudowała z kartonów. Są niezwykłe. No i ten szmaciarz między innymi. Ale byłam zaskoczona, jak pierwszy raz oglądałam tę książeczkę:)
OdpowiedzUsuńMoja babcia zawsze zbierała szmaty dla szmaciarza, ale on przestał przyjeżdżać.
Coś się musiało skończyć... Ale dobrze, że wydobywamy to z głębin, to takie ciepełko...
Usuń"Mysi domek" - muszę sprawdzić :)
Aniu, sprawdz, bo to naprawdę ciekawe. Ta książka była w swoim czasie hitem. A było to całkiem niedawno:) Ilustracje są przepiękne! No i współczesne dzieci dowiadują się, kim był szmaciarz:)
UsuńCo prawda moje córki są dorosłe, ale lubię wyszukiwać fajne książki dla dzieci przyjaciół i znajomych.
UsuńA ja mam bzika na punkcie książek dla dzieci:)
Usuń...do nas też przyjeżdżalł, ale nie pamiętam nic więcej bo za mały byłem...
OdpowiedzUsuńNo tak, to dawne czasy :)
UsuńPamiętam szmaciarzy. "Szmaty, butelki skupuję. Garnki drutuję. Ostrzę noże i graty przewożę". Tak się reklamował znany mi w dzieciństwie szmaciarz, który jeździł wielkim samochodem, dziś powiedzielibyśmy bagażówką.
OdpowiedzUsuńGraty przewożę - fajne :)
Usuńtaki objazdowy second hand :)
OdpowiedzUsuńOn raczej zabierał używane, a za to dawał nowe - choć inny asortyment :)
Usuńsą słowa klucze- dla mnie "ryranie" - pogrzebaczem, w piecu, jak mój dziadek...
OdpowiedzUsuńTego słowa nie znałam!
Usuń:)
Już od jakiegoś czasy intrygował mnie zawód szmaciarza. Nie potrafiłam zrozumieć, po co ktoś zbierał stare łachmany.
OdpowiedzUsuńUdało mi się niedawno przeczytać w jednej z książek o historii książek, że w przeszłości stare lniane szmaty wykorzystywano do produkcji papieru i właśnie szmaciarze dostarczali potrzebny materiał do papierni. :)