Wstałam jeszcze po ciemku, ale jak wychodziłam z metra - świtało. Potem, w pociągu relacji Warszawa - Wiedeń, patrzyłam w okno. Słońce po prawej, a w szybie obok odbijały się metalowe elementy oparcia jak dwa złote talerze. Las migotał z bliska i z daleka. Domy, dalekie jak zabawki, błyskały oknami.
Z tyłu szum biznesowych rozmów, sąsiad z boku obudził się, przegląda papiery. Wyszłabym, ale nie chcę przeszkadzać - wyobrażam sobie, z jaką irytacją zbierałby się z tego zamyślenia.
W Bytomiu jestem po dziesiątej rano, zasypiam, budzik w telefonie wyrywa mnie wprost na zajęcia.
Potem znowu śpię. Uciekam w ciężkie sny o liceum - klasę ma odwiedzić ważna zagraniczna delegacja, a ja szukam czegoś przy ścianie i przewracam na siebie regał z książkami. Skądś panią znam - mówi ktoś. - Czy nie pracowaliśmy razem?
Już wiem, że śnię, szarpię się raz, drugi, jakbym rozrywała błoniastą osłonę i już czuję policzkiem szorstką poduszkę, ciemność za oknem i poświatę iluminowanego kościoła świętej trójcy.
Nigdzie nie zadzwonię, nie, wcale nie jestem w pustce.
Wychodzę coś zjeść i tym razem, inaczej niż zwykle, wchodzę do Macdonalds, po starą fastfoodową zwykłość, ale tam też jest nie tak - zamów ORDER, odbierz COMPLET. Siadam twarzą do ściany.
Nie będę dzwonić.
Jestem Ania.
Skądś siebie znam.
Dzień dobry, Aniu!
OdpowiedzUsuńJak spotkanie ze sobą?
Czasami okazuje się, że tyle w nas przed nami samymi zakryte...
Miłych spotkań!
Te se sobą czasem trudne są...
Usuńale ważne :)
UsuńCzasami udaje się nam czuć kompletną.
OdpowiedzUsuńCzasami udajemy, że nam się udaje.
Czasami "zapominamy", że brak jest częścią kompletu (znasz taką?:))
Dziwny był ten dzień. Cały był jakby z braku. Choć jakoś wszystko poszło....
UsuńA w śnie o szkole Ty też byłaś.