Lu jeszcze się trochę chwieje, ale wraca do przytomności. Miała dziś czyszczenie zębów - lekarz był u nas, ze swoim sprzętem, żeby zminimalizować stres. Dla Lu dobrze, że nie musiała się bać już w drodze do przychodni, natomiast moje podenerwowanie narastało.
Trochę to trwało, bo Lu chyba ma podwyższoną skłonność do kamienia. No i dwa zęby trzeba było usunąć.
Szarpanina Lu mimo środków medycznych, krew, zgrzyt maszynerii i mój stres w tym wszystkim. Myślałam, że nie dam rady, że ucieknę. Ale musiałam ją przytrzymywać i powiedziałam sobie, że to zrobię, jak trzeba, bo to da się zrobić.
Jeszcze obcięcie pazurków, pobranie krwi na próby wątrobowe i hormony tarczycy. Przy próbie oczyszczenia uszu okazało się, że coś w jednym jest nie tak i może trzeba będzie zajrzeć oftalmoskopem - była w nim krew. Mam jednak wrażenie, że nakapało jej albo napryskało z paszczy, bo ta krew wszędzie była, na całym stole. Mam nadzieję.
Środki medyczne mają jeszcze działać do północy, albo nawet trochę dłużej, ale Lu już chciała łazić. Teraz śpi.
Jutro trzeba ją wykąpać, wyczesać.
Wierzę, że wszystko będzie dobrze, myślcie o nas ciepło.
zdjęcie zrobione telefonem
Ojej! Ale miałyście przejścia...
OdpowiedzUsuńMyślę ciepło:*
Może to nie takie straszne - ale ja źle znoszę zabiegi robione moim zwierzętom...
UsuńTrzymam kciuki z całych sił za spokojną noc i powrót do równowagi obu Pań.
OdpowiedzUsuńWielkie gratulacje za to, że dałyście radę.♥♥♥
Teraz Lu śpi zwinięta w kłębuszek, a to chyba znaczy, że czuje się dobrze...
UsuńO matko ... myślę bardzo ciepło ! Latem ubiegłego roku moja Kajcia miała czyszczenie ząbków. W znieczuleniu ogólnym. Potem dochodziła do siebie prawie dobę, w tym czasie leżenia, i w czasie snu sikała pod siebie. Też fatalnie znoszę wszelkie zabiegi, a nawet wizyty u weterynarza.
OdpowiedzUsuńLu miała tzw. "głupiego jasia" i jeszcze coś dodatkowo. Wydawała się nieprzytomna, ale jak przyszło co do czego, to i tak protestowała.
UsuńDo kliniki weterynaryjnej staram się nie chodzić, choć mam Klinikę Małych Zwierząt SGGW dziesięć minut piechotą od domu, bo Lu panicznie się boi już jak idziemy w jej stronę. No, ale czasem trzeba...
Obie od serca ściskam! ŻonaMietka
OdpowiedzUsuńDziękujemy obie :)
UsuńJasne, że ciepło ♥♥♥
OdpowiedzUsuńDziękuję, Errato:*
Usuńdzielne z was dziewczyny!
OdpowiedzUsuńMysle. :***
Obie strachliwe...
UsuńAniu, ściskam mocno:*
OdpowiedzUsuńMoją psinę też to czeka w najbliższej przyszłości
Podobno to je nie boli, tylko boją się tego dźwięku...
UsuńAle wyrwanie zębów to już na pewno...
Ojoj!
OdpowiedzUsuńTeż nie lubiłam tych wizyt weterynarza. Ani moja kotka.
Wracajcie do formy. Obie! :*
Lu jeszcze dziś nieswoja, ale może ja jeszcze pobolewa...
UsuńMyślę najcieplej:*
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
UsuńPsina kochana !
OdpowiedzUsuńMoim staruszkom już nie czyścimy, każde znieczulenie może sie źle skończyć.....ale lata 12 i 17 to jednak juz coś !
Lu miała już taki zapach z pysia, że z daleko czuć było, jak szczekała, a poza tym te dwa zepsute zęby i tak trzeba było usunąć. Jeszcze nie doszła całkiem do siebie, ale chętnie wyszła na siusiu.
Usuńkochana sunia :*
OdpowiedzUsuń:*
Usuńojej, aż mi się słabo zrobiło od samego czytania :/
OdpowiedzUsuńmyślę cieplutko, oczywiście!!!
Mnie wczoraj było słabo...
UsuńDziś już wypiła i zjadła i mój humor w związku z tym tez się poprawił.
Obie jesteście dzielne. Chyba nikt nie znosi dobrze zabiegów naszych zwierząt. One przecież nie mają pojęcia, co się dzieje. Dla mnie to zawsze jest horror.
OdpowiedzUsuńTak, to jest okropne.
UsuńTeraz jeszcze czekamy na wyniki badań krwi.
Ojej! Ale dlaczego nie pod narkozą? To przecież ogromny stress dla was obu, i mimo wszystko ból dla zwierzaka... Obie jesteście bardzo dzielne, tulę :*
OdpowiedzUsuńTo w zasadzie nie boli - psy przeraża sam odgłos i wibracje urządzenia. Po to, żeby się nie bały, daje się leki. Ludzie mają zdejmowany kamień bez żadnego znieczulenia.
UsuńDajemy radę - ale mam już wyniki i wątroba nadal chora. Czeka nas poważne leczenie...