Na skwerku rosną trzy i to od dość dawna, ale pierwszy raz spotkałam je w takim momencie.
Rozwijają się liście, niektóre są już duże, a za dużymi te mniejsze, jeszcze złożone, wtulone w siebie nawzajem. I to one właśnie zatrzymywały światło.
Powstało niezwykłe wrażenie jaśniejących obwódek wokół czarnych dziurek skłębionej materii.
Pomyślałam, że wrócę jutro z BMA.
Ale
jutro mogło już być inaczej.
a ja przeczytałam lipcowy...
OdpowiedzUsuńlipy w lipcu tyż pikne
Wtedy zwłaszcza zapachowo... uwielbiam:)
Usuńociekają złotem :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie:)
Usuńszczególnie piękne to pierwsze zdjęcie... :*
OdpowiedzUsuńZ wejściem do ludzkiej siedziby...
Usuńprzez chwilę myślałam że to jakiś kiosk :) dopiero po chwili zorientowałam się że to wejście do bloku :) Taka królewska droga dla mieszkańców :)
UsuńPiękna zlotolistna.
OdpowiedzUsuńMoje lipy jeszcze śpią. Nie mają żadnych listeczkow
Ojej, naprawdę są aż takie różnice?
Usuńjest w tym oczekiwanie. zawieszenie?
OdpowiedzUsuńzapach lipy! boski! a herbatka jaka dobra!
Po prostu widać, jak rosną. W nocy, kiedy nikt nie patrzy (oprócz Ani M. i niskiego psa), one rosną z cichym szeptem.
UsuńCo tu dużo gadać: magia!
OdpowiedzUsuń