Nawiązując do tej tradycji, ogłaszam odkryte przeze mnie miejsce Poręczą Południową Mandaryna.
Po namyśle rezygnuję z ogłaszania tego w naukowych periodykach, doceniając nośność blogosfery.
Jeśli chodzi o nazwę, zainspirowała mnie Magda w komentarzu pod wczorajszym zdjęciem: tym oto:
Poręcz charakteryzuje się różnorodnością w ukształtowaniu terenu oraz licznymi śladami oddziaływania warunków zewnętrznych. Szczególnie efektowne zjawiska wizualne występują przy dużym nasłonecznieniu.
Zapraszamy.
:))))
OdpowiedzUsuńtoz to profil medrca z dalekiego wschodu, charakterystyczna broda, oko i wydawaloby sie nakrycie glowy.
powinnam sie bardziej skupic
Usuńale wybacz mi niezrozumienie tekstu, czesto tak mam i to wcale nie jest wina czekolady:))
Nie czekolady????
UsuńTo czego?
:)
Patrz, ile może sugestia! Wczoraj widziałam faraona, dziś jakbym się ku mandarynowi jednak skłaniała :)
OdpowiedzUsuńA może jeden z Mędrców Wschodu, czyli z Trzech Królów. Choć święta jakby nie te...
UsuńOczywiście, że mandaryn! Ta broda!
OdpowiedzUsuńNo właśnie.
Usuń:)
OdpowiedzUsuńFakt, mandaryn jako żywo! Ale przez ułamek sekundy widziałam w nim Chrobrego. ;)
Poręcz Południowa Mandaryna, fiu, fiu! Takie rzeczy tylko u Ani M. :D
Pewnie! A co?
Usuń:)
a ja widze Jana Kochanowskiego! ;))
OdpowiedzUsuńO!
UsuńMoże to coś ma "osobowość wieloraką"?
jak widać piękno tkwi w prostocie ;) :***
OdpowiedzUsuńObjawienie na poręczach to bardzo skomplikowana sprawa ;)))
UsuńNie chcę cię martwić, ale widzę Chrystusa w koronie cierniowej, więc wiesz... pielgrzymki, śpiewy...
OdpowiedzUsuńA może budda? We właściwym oświetleniu?
UsuńW co ja się wpakowałam?
:)