Byłam u poleconego laryngologa.
Starszy pan z, jak sam powiedział, 53-letnią praktyką.
Od początku zrobił na mnie dobre wrażenie, bo mnie słuchał i zadawał dodatkowe pytania.
I już wiem.
Mam płyn. W trąbce.
- Czy ta trąbka jest dostępna od strony ucha? - zapytałam.
- Nie - odrzekł z przekonaniem.
- To jak się Pan do niej dostanie? - zdradziłam pewne zaniepokojenie.
- No jak to jak? Per vaginam albo per rectum - wyjaśnił mi fachowo.
Ale nic z tego.
Mam po prostu wpuszczać sobie różne substancje.
Lecznicze.
Doustnie.
I przez nos.
W pozycji swiat lotosu do gory nogami?;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że klasycznie:)
Usuńze niby misjonarsko? z misją?
UsuńTabletki z misją: uwolnić trąbkę!
Usuń"słuchał i zadawał dodatkowe pytania" - powinnam zostać lekarzem, jakie to proste!
OdpowiedzUsuńInni od razu chcieli przejść do rękoczynów:)
Usuńper vaginam ad astra :))))
OdpowiedzUsuńNo, proszę:)
Usuńno wreszczcie coś się ruszy z tym uszkiem!
OdpowiedzUsuńjak dobrze!!!
bardzo się cieszę.
tak, to miło poczuć się zdiagnozowanym:)
UsuńMam nadzieję, że leki pomogą.
dow- cipny;-)
OdpowiedzUsuńi nareszcie ktoś ogarnięty.