Byłam na spotkaniu w miłej knajpce, z przyjaciółmi i znajomymi.
Jeśli wydaje wam się, że wiecie, co ze sobą zabrałam, to...
macie rację.
Bo nie były to skrzypce, nie nie.
Ale takie spotkanie było mi potrzebne, moje morale wzrosło, a już chciało upaść i leżeć. Bo po co mam wstawać, jak mi źle, sennie i głucho na dodatek. Wokół sterty papierów, brudnych naczyń i pudełek po lekach.
A tam - choć panował gwar i nasłuch prowadziłam tylko prawostronnie (choć jednak lewoskrętnie) -
udało mi się usłyszeć rzecz najważniejszą,
otóż:
Nikt mi nie wierzy, że jestem beznadziejna.
I tak ma być!
OdpowiedzUsuńIlu ich było???
OdpowiedzUsuńBo wiesz, jak Ci jeden mówi żeś osioł, to się zastanów.
A jak dwóch - to se kup siodło!
Mniemam, że było ich więcej niż dwóch:P
Zatem NIE JESTEŚ beznadziejna.
Jako i ja - po dość systematycznym czytaniu Twoich postów - śmiem twierdzić.
No NIE JESTEŚ - i już!
Zakończenie wbiło mnie w fotel:)
OdpowiedzUsuńno coś ty? mało przekonywująca jesteś- musisz jeszcze nad tą rolą popracować :P
OdpowiedzUsuńjakoś słabo się starasz nasza Aniu, by Ci uwierzyć ;P
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńDziękuję Wam Kochane dziewczyny
OdpowiedzUsuń:*
przeczytałam ten post Helmutowi. nieźle się uśmiał ;)
OdpowiedzUsuńBo Helmuty fajne są.
UsuńOj Aniu Aniu ... Każda moja koza by Cię wymeczała* serdecznie! Każda kura i kurcacek. (Za kogutki nie ręczę) I Szary Pies Piątek spojrzałby spod oka, a robi to naprawdę świetnie.
OdpowiedzUsuńMój mąż właśnie podszedł do mnie, ale zobaczywszy moją minę stwierdził, że nie będzie mi przeszkadzał w mojej Jutrzni codziennej:)
UWAGA TERAZ BĘDĘ MÓWIĆ GŁOŚNO - TRĄBKO ANI, NIE JESTEŚ BEZNADZIEJNA! JESTEŚ CZĘŚCIĄ JEJ CUDOWNOŚCI WIĘC NIE MUSISZ JUŻ CHOROWAĆ.
Uściski!
Pogłaskałabym Twoje zwierzaki:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJesteś beznadziejna.
OdpowiedzUsuńPasuje?
wcale nie chcesz tego słyszeć, trąbka też nie, nawet od ciebie.
Wiem, wiem. jak ktoś się czuje beznadziejnie i wygłasza to publicznie, to po cóż?
UsuńŻeby mu ludziska to z głowy wybiły:)