Moja babcia, 95-letnia dziś Lisa, miała dwanaścioro rodzeństwa. Dziś żyje ich tylko trójka.
Mama mojej mamy, Babcia Bartoszycka, była najmłodszym, jedenastym dzieckiem. Zdążyłam poznać jej dwie najmłodsze siostry, starsze od niej o 11 i 12 lat.
Ojciec mojej mamy żył 97 lat - miał jedenaścioro rodzeństwa. O tej jedenastce wiem tylko, że porozrzucani byli po krajach całego świata. Poza tym nic.
Ojciec mojego taty opuścił mnie wiele lat przed moim urodzeniem. Nie poznał nawet swojego syna - zaginął na froncie wschodnim.
Całe tłumy nieznanych bliskich.
Jako dziecko chętnie chodziłam na cmentarz. Na ogół odwiedzałam najstarsze, opuszczone groby, z czasów jeszcze niemieckich. Proste sześciany ziemi otoczonej kamienną ramą. Przy ścieżce, u stóp, na powierzchni zarośniętej mchem dawało się odczytać daty, czasem tylko wyczuć je palcami, przesuwanymi po wyżłobieniach. Niekiedy kamienne obramowania zapadały się i trzeba było odsunąć warstwę ziemi, zanurzyć palce w zimną wilgoć piachu i korzeni, by poczuć ślad - imię mężczyzny, kobiety, dziecka.
Na południowym krańcu cmentarza jedna z ostatnich ogrodzonych enklaw, ogródek rodziny pałacowego bibliotekarza. Na samym środku on, bibliotekarz, Justus Patzig, umarł pod koniec XIX wieku.
Stawiałam mu zawsze świeczki.
I jeszcze dalej po prawej na grobach dzieci zmarłych na początku wieku wielkich wojen. Kształtem przypominające mogiły dorosłych, ale tak niemożliwie małe jak nekropolia lalek, jak miniaturowe modele prawdziwych grobów.
Ich życie, ich ból - to już nawet nie historia. To archeologia.
Tak jak we mnie - pokłady pamięci i niepamięci.
też mnie ciągnęło do grobów dzieci. starałyśmy się z moją najlepszą koleżanką podreperować te najbardziej zaniedbane. te najsmutniejsze.
OdpowiedzUsuńAniu, jeśli kiedyś będziesz w Londynie, to koniecznie udaj się z aparatem tutaj:
http://en.wikipedia.org/wiki/Abney_Park_Cemetery
przedziwne, przepiękne miejsce. muzeum-cmentarz-arboretum. chętnie Ci potowarzyszę. mieszkam niedaleko :)
Chciałabym kiedyś zobaczyć Londyn. Jeśli się wybiorę, na pewno dam Ci znać:)
UsuńLubię cmentarze, ale nie 1.11.Wolę ciszę i spokój, jaki tam panuje w inne dni
OdpowiedzUsuńA ja już dawno nie byłam na żadnym cmentarzu.
Usuńw przyszłym roku chyba kupie znicze w hurtowni. chodziliśmy po deszczowym cmentarzu z dziećmi, zapalając znicze znajomym i nieznajomym- tym których groby były tak smutne i opuszczone.
OdpowiedzUsuńtak, pokłady pamięci i niepamięci.
:*
Usuńzdążyliśmy przed deszczem (mhm...futrzak- empik, deszcz..?)w deszczu spałam i śniłam...
Usuńja musiałam wyjść na wiatr i deszcz - na szczęście tylko z pieskiem:)
UsuńPochodzisz z długowiecznej rodziny, sporo też o niej wiesz, ja niestety nie.
OdpowiedzUsuńPo dzisiejszym dniu utwierdzam się w tym, że mierzwi mnie to święto.
ja też nie wiem tyle, ile bym chciała. najwięcej wiem o rodzinie mojej żyjącej babci, są fotografie, daty, wiem, kto ma jakie dzieci i gdzie mieszkają. Ale już o rodzinie dziadka ze strony mamy prawie nic.
UsuńA zaginiony dziadek ciągle jest tajemnicą.
Chciałabym też zejść głębiej, do starszych pokoleń.
Aniu Twoja pamięć jest jednak ogromna. Masz w niej tyle obrazów, którymi się tutaj dzielisz.
OdpowiedzUsuńTopografia tego to miejsca ma tę zaletę, że właściwie jest nieograniczona w czasie. Jak Twoja pamięć. Jak te obrazy z różnych czasów, portrety, opowieści.
Chciałabym drążyć głębiej, dalej, szerzej.
UsuńA dziś jeszcze pracuję:)
Tak mało wiem o swojej rodzinie, a przecież to oni są zaczynem, z którego powstałam.
OdpowiedzUsuńW dzieciństwie uwielbiałam chodzić z rodzicami na Cmentarz Rakowicki. Był ogromnym parkiem ze starymi drzewami i mnóstwem wiewiórek. Było tam tak pięknie, że aż nie smutno. Zresztą nie wiedziałam wtedy nic o takim smutku.