Kończę indeksować książkę o współczesnych konfliktach religijnych w Afryce i w Azji.
Pisaną z punktu widzenia reporterki, która jeździ do najtrudniejszych miejsc, spotyka ludzi najbardziej poszkodowanych - oraz najbardziej fanatycznych.
To ludzie, którzy poznali prawdę.
I dlatego trup ściele się gęsto.
To bardzo przygnębiające.
*
Na schodach siedzi sąsiad i cuchnie - obwieściła Młodsza.
Tak, wiem.
Parę lat temu rodzina z dwójką dzieci wprowadziła się do świeżo wyremontowanego mieszkania.
Żona i córki zniknęły jakiś rok później.
Stara matka przynosi jedzenie, zostawia w wiaderku pod drzwiami.
Wychudły człowiek o zapadniętych oczach,
który nic już nie wie.
Ten sąsiad poznał inną prawdę ...
OdpowiedzUsuńŻal. I ta matka wciąż przychodzi, wciąż przychodzi, aż któregoś dnia nie przyjdzie.
Tak, to prawda...
UsuńHistorie ludzkie...
OdpowiedzUsuńCzasem brak odwagi, zeby je poznac.
czasem rzeczywiście tak jest.
Usuńmiałam taką sąsiadkę w dzieciństwie, która cuchniała.
OdpowiedzUsuńTo słowo, kiedy się pojawia w mojej głowie od razu przywołuje jej obraz.
Co znamienne, to słowo ma moc.
Dla mnie stoi tuż obok jej nazwiska, które pamietam do dziś. Nie znałam kobiety, właściwie nic o niej nie wiedziałam poza tym gdzie mieszka, że jest stara, że siada zawsze na tej samej ławeczce. Znałam też jej nazwisko i to, że cuchnie. tylko tyle.
Jej obecność zawsze stanowiła dla mnie wyzwanie i sprawdzian.
Czy jestem w stanie obok niej przebywać, pomimo tego, że tak cuchnie.
Czy jestem w stanie obok niej przejść, powiedzieć dzieńdobry.
pamietam że zawsze to był dla mnie sprawdzian, gdy uciekałam przed cuchnotą czułam porażkę, jakbym jej (tu pada nazwisko kobiety) dała w twarz. Pomimo, że cuchnota jak najbardziej do niej należała, jak jej nazwisko.
Brałam zatem ją i z tym nazwiskiem i ze starością i z nieodłączną cuchnotą. pamietam ją do dziś. bardzo wyraźnie, wspominam z sympatią i szacunkiem jaki należny nauczycielom od których się uczymy, którzy od nas wymagają.
Nie mam nic do samego cuchnięcia. Jestem raczej przygnębiona faktem, że tam się coś rozpadło. To jest młody człowiek, prawdopodobnie alkoholik. Wydaje mi się, że ich nowe mieszkanie było próba klejenia czegoś, kolejnej próby - która się nie powiodła.
UsuńFacet kojarzy mi się też z jakimś rozkładem, zamieraniem.
Czasem coś gotuje, czy smaży i zapomina o tym, przyjeżdża straż pożarna...
To jest tak, że coś tuż obok tak oddala się ku rozpadowi.
Czym innym jest "cuchnota" starych, zaniedbanych, niedających sobie rady z higieną osób - wywołuje to nawet we mnie rodzaj uczucia czułości...
'miałam sąsiadkę która cuchnęła' chyba powinno być, a nie cuchniała....
Usuń"Cuchniała" to dobre słowo (hipotetyczny bezokolicznik: cuchnieć)
UsuńTo jak połączenie cuchnąć z pachnieć. Jakiś nierozróżnialny pre-stan, i mentalny i fizyczny, z którego coś się dopiero wyłoni.
Słowa żyją, fermentują, są fascynujące, fascynujace.
Też mi się "cuchniała" tak skojarzyło i sądziłam, że to celowe :)
UsuńLepiej brzmi w odniesieniu do takich osób. Sąsiadów, "znajomych przechodniów". Ja mam też takiego sąsiada. Samotny, stary, słabowidzący i niedosłyszący. Dziwak tupie po schodach ciężkimi buciorami. Kiedyś w osiedlowym sklepie zapytałam jak sobie radzi. Odpowiedział dowcipnie, że świetnie i mnie do siebie zaprasza. Głupio mi się zrobiło. Potem pomyślałam, że to jego sposób na opędzanie się od ludzkiej uwagi.
marinna
Tak, tak mogło być.
Usuńtakie zawieszenie pomiędzy niebytem i niebytem.
OdpowiedzUsuńzapewne jego podróż trwa już lata świetlne.
Z jego punktu widzenia pewnie tak.
Usuńporuszyła mnie ta opowieść, zaciekawiła i zaczęłam się nad tym zastanawiać, właściwie nie moge przestać o tym człowieku myśleć.
OdpowiedzUsuńwiele jest takich historii..
OdpowiedzUsuń