...tymczasem naszło mnie.
naszło mnie, więc upiekłam.
Chodziło za mną zresztą od paru dni.
Bułeczki według przepisu z bloga Aleex,
A wyszły - ot takie:
I dobre są!
A oprócz tego pracuję i chęci do tego mam średnie.
Istnieje więc pewne prawdopodobieństwo, że przed północą zaczynię. I pozostawię do rana, aby wyrosło. Tym samym jutro będzie jeszcze chlebek.
Bo przecież zakwas w lodówce zobowiązuje.
mniaaaaam!
OdpowiedzUsuńOwszem :)
UsuńTen zakwas to musisz mi koniecznie przywieźć!
OdpowiedzUsuńZ największą przyjemnością.
UsuńChlebek "zaczyniłam" przed północą i przez noc będzie sobie wyrastał, a rano upiekę.
Nie będzie w nim jednak ziaren, bo okazało się, że mąż wziął był spożył cały słonecznik :)
to wrzuć parę łyżek otrąb:)
UsuńTym razem za późno, już rośnie.
UsuńAle w tygodniu zaopatrzę się w różne dodatki. Mogą być ziarna dyni, płatki, otręby, nawet pokrojone orzechy, no i suszone owoce, rodzynki - choć przy rodzynkach moja Młodsza by nie zjadła...
Ale można eksperymentować :)
Ale po zakupieniu ziaren-dodatków sugeruję zabezpieczenie ich przed apetytem męża skrytożercy. :)
UsuńO tak :)
Usuńponieważ mam, dziewczynki, dobre serce, to ja Wam zakwasu nie będę podbierać. Po prostu z tego dobrego serca pomogę Wam jeść te bułeczki, które upieczecie :):)
UsuńZakwas to na chlebek, a bułeczki na drożdżach.
UsuńPrzybywaj:)
się wykazałam wiedzą i profesjonalizmem :)Drożdży więc też nie będę Wam podbierać :):) Nie omieszkam jednak przybyć i litościwie pomóc w pożeraniu :)
UsuńAle pychoty!
OdpowiedzUsuńA bułeczki z rodzynkami, a chleb na miodzie .... mmmmm
Fajnie, że Ci się chce.
Weronika też nie przepada za rodzynkami.
Moja Młodsza ze wszystkiego je wyskubuje :)
UsuńA ja z zakwasem sobie nie radzę :( wszystkie bułeczki i chlebki robię na drożdżach. Może nie mam dość ciepłego miejsca żeby taki zakwas sobie pracował i dojrzewał?
OdpowiedzUsuńTakie warunki są potrzebne, jeśli chce się go samemu zrobić. Na ogół jednak zakwas to moc krążąca - ja dostałam go od przyjaciółki :)
Usuń