środa, 20 lutego 2013

Smak

Zasnęłam i przyśniło mi się,
że słowa są do jedzenia
i że nabiera się je z wielkiej misy
łyżką do lodów.

9 komentarzy:

  1. Ania, zaczynam się bać! Myslałam dokłądnie o tym, dokładnie teraz! (nie o łyżce do lodów, tylko o słowach do jedzenia, a de facto....)

    OdpowiedzUsuń
  2. To miałam na myśli, pisząc u Ciebie o "blogach karmnikach", gdzie karmimy się wzajemnie słowami i sobą poprzez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, jak się zjada spójniki i wyrażenia przyimkowe?
      To się robi jakimś zmysłem, którego nie ma na jawie.
      Jakąś nieujawnioną strukturą neuronalną.
      W każdym razie niezwykłe uczucie :)

      Usuń
    2. Nie wiem. Zakrztusiłam się kiedyś przecinkiem i już nie mam odwagi ... :)
      Tak poważnie, to nie mam tych uczuć nazwanych. Może w ogóle nie są takie subtelne. Chyba jem zbyt szybko i zachłannie.
      Przypomniał mi się mój "wypocinek" szesnastolatki i już tam pojawiły się "słowa jak chleb, dla każdego inaczej upieczony" , czy coś w tym rodzaju.

      Usuń
    3. Czyli kwestia smakowania słów archetypowa dość jest :)

      Usuń
    4. ha, miejmy tylko nadzieję, że spójniki, przyimki i przecinki nie są tuczące :)

      Usuń
    5. Tuczące nie, ale w nadmiarze mogą wywołać niestrawność:)

      Usuń