Dziś list od Taty:
Kochana Aniu. Korzystając z pięknej pogody odbyłem taki trochę sentymentalny spacer po niektórych miejscach w naszej wsi. Przy okazji "uwieczniłem niektóre pomniki, które jakoś przetrwały do naszych czasów. Z niektórych pozostały już tylko postumenty. Ten pośrodku lasu ktoś wywrócił i rozebrał postument. Pewnie czegoś tam szukał. Jestem ciekawy cz pamiętasz jeszcze te miejsca. Jak byłaś mała "włóczyliśmy" się po tych miejscach.
Pewnie, że pamiętam.
Te nasze wyprawy pamiętam chyba najlepiej z mojego dzieciństwa.
Czerwona cegła to kościół, z czternastego wieku.
Pamiętam, jak wspinałam się na wieżę, by pogłaskać stary dzwon, cały w rytych napisach.
Jeszcze długo po wojnie pomników, tablic było dużo. Stawiane były dla upamiętnienia wydarzeń i ludzi. W lesie był mały cmentarzyk otoczony metalowym ozdobnym ogrodzeniem, z brama w formie alabastrowego krzyża. materiał kamieniarski, oczywiście przydał się komuś. Groby zostały rozszabrowane, porozrzucane kości.
Na wysepce na jeziorze któryś z hrabiów wybudował trójkątną kapliczkę, a w niej grobowiec - chyba dla matki. Pamiętam jeszcze zarys murów i ułomki tablicy nagrobnej. Kolejne pokolenia musiały dołożyć....., a raczej zdjąć swoją cegiełkę.
Pomniki i tablice gęsto zdobiące park usuwane były również z polecenia władz, jako ślady niemieckiej przeszłości.
Dobrze pamiętam
Patrzyłam, dotykałam, wąchałam - chciałam wyczuć ślad ludzkiej ręki, ciepło cudzego bycia.
Zaglądałam pod grubą warstwę mchu otulającego zapomniane losy.
To było naprawdę dawno.
Bez obawy zapuszczałam się w najdalszą gęstwinę - bo przecież Tata mógł mnie obronić przed każdym, każdym niebezpieczeństwem.
Był wtedy najsilniejszy na świecie.
a potem dorastamy. i mija bezpowrotnie ten magiczny czas. zostajemy sami z naszym strachem.
OdpowiedzUsuńPowinniśmy zacząć radzić sobie. Chyba.
Usuńjakoś sobie radzimy.
Usuńale to beztroskie poczucie absolutnego bezpieczeństwa, możliwe tylko w obecności Taty i Mamy (jeśli mieliśmy szczęście), bezpowrotnie minęło. czasem tęsknię.
ukłony dla Rodziców :)
Ale masz fajnego reportera;)
OdpowiedzUsuńWiem :)
UsuńTak, reporter pierwsza klasa. To jak osobny wątek powieści życia, żywe wspomnienia ze szczęśliwego dzieciństwa, które wplatają się między wątki współczesne.
OdpowiedzUsuńPamiętam takie cmentarze w lasach i tajemnicze ogrody z dzieciństwa, gdy jeździłam na letnie kolonie. Niemieckie napisy, których znaczenie można było co najwyżej wymyślić. Zapomniani ludzie. Jak wyglądali i jak chodzili ubrani? I jak to wszystko wyglądało kiedyś (bo przecież nie był to cmentarz na granicy lasu i pola?), i zdziwienie, że tak szybko znikło!
Ale wiadomo, ze kultura znika szybko, gdy zabraknie tworzących ją ludzi.
Dla mnie niemieckie napisy były po części moje, bo jako dziecko byłam dwujęzyczna.
UsuńI wręcz fizycznie czułam jakąś wspólność z przeszłością.
A reporter super, wiem :)
Wszyscy mamy w pewnym sensie podobne wspomnienia z dzieciństwa. Coś usunięto, coś zepsuto lub rozebrano. Pozmieniały się nasze dziecięce światy. Sentymentalny, miły wpis.
OdpowiedzUsuń