Z sąsiadką J. widujemy się często choć przelotnie.
Ale u mnie w domu była tylko dwa razy i to w progu. Całkiem niedawno.
Za pierwszym razem sprzątałam kuwetę.
i tu małą dygresję muszę zrobić, że kuwet mam na jednego kota tylko dwie, ale za to obie w przedpokoju, nieopodal drzwi wejściowych. Jest to wynik konsensusu, który kiedyś opisywałam: my, wchodząc do domu, wpadamy do kuwet, kotka w zamian stara się w nie trafić. Na ogół.
Tak więc owego dnia stwierdziłam, że sprzątnąć trzeba natychmiast, i właśnie wtedy zapukała sąsiadka. Otworzyłam jej, trzymając urobek na łopatce, w aureoli stosownego aromatu, z akompaniamentem witającej ją Lu.
Drugi raz nastąpił po paru dniach.
Co wtedy robiłam?
Ano właśnie wróciłam do domu po kilkugodzinnej nieobecności i jak zwykle chwyciłam za łopatkę. Aromat był już zelżał, otworzyłam, Lu zaczęła witać. Aż nagle pojawił się mały biały pies sąsiadów z góry, zaglądając ciekawsko pomiędzy łydkami sąsiadki.
i tu mała dygresja: Lu boi się wielu rzeczy, ale najbardziej chyba właśnie tego pieska.
Tak więc wydała z siebie zapach. Zapach strachu.
Co od tej pory myśli o mnie sąsiadka, nawet nie chce mi się podejrzewać.
Planuję zaprosić ją na kawę.
Dostatecznie aromatyczną.
rozumiem, ze na wszelki wypadek zwierzyniec oddasz w tym czasie do hotelu?:P
OdpowiedzUsuńOptuję "za".
UsuńCóż, według wszelkiego prawdopodobieństwa oba zwierzaki powinny dostać wtedy biegunki ;)
UsuńJeśli jest zwierzolubna to zrozumie :)
OdpowiedzUsuńJak u niej z lubieniem, to nie wiem, w każdym razie zwierząt nie ma.
Usuńhehe,mi się tez czasami zdarza się otworzyć drzwi w dziwnych sytuacjach:)))
OdpowiedzUsuńprzy czyszczeniu kuwety też otwierałam drzwi gospodyni bloku;P
jA DZIS W SZLAFROKU PANU Z ELEKTROWNI OTWORZYLAM
UsuńCóż - szlafrok przecież wszystko zakrywa :)
Usuń:))))))))))
OdpowiedzUsuń:)))))))
OdpowiedzUsuń:*************
Fajne mam zwierzaki:)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńja jestem mocno zmęczona tym, co moje psy wyrabiały przez dwa tygodnie u mamy, o czym zresztą już wiesz, więc dokładnie Cię rozumiem
chyba potrzebuję kolejnego urlopu:)
Urlopu tym razem od piesów...
Usuńdokładnie tak
Usuńmam nadzieję, ze jutro zmęczenie mi przejdzie:)
Każdy od czasu do czasu podlega działaniu któregoś z praw Murphy'ego. :)
OdpowiedzUsuńUważałabym z tym zaproszeniem sąsiadki na kawę.
:*
Masz rację:)
Usuńuważam te znaki za dobry omen ;) serio. zawsze, jak widzę to, co na łopatce, to jakoś mi się wydaje, że cos dobrego mnie spotka. hm.
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć sąsiadce!
Usuń