Najbardziej zawsze drażnił mnie we mnie głód
oraz zachłanność
na akceptację,
na pokochanie mnie.
Że jak mi zależy, to do utraty tchu.
Że moje serce jest jak pies.
Odwracam się teraz do siebie.
By pokochać mój głód
i zachłanność
niezachłannie.
skąd ja to znam? jeśli się angażuję, to całą sobą. dlatego boli, gdy komuś nie zależy równie mocno, jak mnie.
OdpowiedzUsuńTo w sumie nie jest zła cecha...
UsuńTo jeszcze zależy od wielu okoliczności.
samo zaangażowanie się nie jest zapewne złą cechą, gorzej już jeśli tego samego wymaga się od drugiej strony.
Usuńbyłam kiedyś w fajnym związku, który zepsułam przez wygórowane oczekiwania. i mimo że ten ktoś zapewniał, że daje mi wszystko, co może, dla mnie było za mało. bo nie było tak mocno, jak z mojej strony. nie czułam się księżniczką, a wtedy miałam akurat taką potrzebę
Widać nie mogliście inaczej. Oboje.
Usuńten głód można oszukac tylko na chwilę....
OdpowiedzUsuńPewnie na ogół tak. Choć pokładam nadzieję w tym, co czuję ostatnio: w chęci pokochania dziecka, które jest we mnie, i któremu gdzieś, czegoś, kiedyś zabrakło.
Usuńa mnie moj "przesadyzm". Ale gdyby te cechy z nas wyciac to co by z nas zostalo? Czy nie bylby to juz ktos inny, obcy?
OdpowiedzUsuńA piosenke lubie. :)
Lola słusznie prawisz :)
UsuńTak, masz rację, tego chyba nie wolno wyciąć.
UsuńAle ja miałam w sobie dużo pogardy dla tej mojej cechy. Za to, że ciągle chciałabym szukać potwierdzenie w oczach innych ludzi, że się narzucam, właśnie jak pies, co chce być pogłaskany. Najlepiej pasowało mi określenie "żałosna".
Teraz poczułam, że to wszystko w sobie ja sama mogę zaakceptować. Mogę uznać, że nie tylko da się z tym żyć, ale można to pokochać. To proces który własnie trwa.
Ostatnio powiedziałam słowo "żałosna" i zobaczyłam, że nie pasuje.
To bardzo ważne doświadczenie.
"żałosna" zdecydowanie nie pasuje do Ani M. :)
Usuńale to co ty nazywasz narzucaniem sie, moze byc tez byciem otwartym, poszukujacym. Kto nie szuka nie znajdzie. Jednym sie narzucasz, ale inni ciesza sie, ze moga Cie poznac blizej, ze sie przed nimi otwierasz.
Możliwe, że tak jest. Czasem po prostu tak lękowo reagowałam, myśląc, że tym razem przesadziłam czy zachowałam się jakoś, czy coś powiedziałam nie tak. A w rzeczywistości inni ludzie wcale tak tego nie odbierali albo wcale nie zwrócili uwagi.
UsuńSkądinąd jednak wiem, że zdarzało mi się, że w relacji z kimś bywałam momentami trudna. Choć jednocześnie byłam wówczas przyjmowana "z dobrodziejstwem inwentarza", za co jestem wdzięczna.
piosenki nie lubię, ale Ciebie bardzo. mam nadzieję, że to wiesz :)
OdpowiedzUsuńWiem:)
UsuńPowtarzaj mi to czasem :))
ten głód wyziera u Ciebie z wielu notek
OdpowiedzUsuńale może taki nazwany, opisany, dookreślony troszkę straci na mocy?
w każdym razie życzę nasycenia go ;)
aż do sytości!!!
:*
Trochę bałam się pisać, czułam niepokój. czy mogę wpuszczać ludzi aż tak blisko. Wręcz w szczelinę między mną a mną.
UsuńAle przecież zawsze byłam i jestem szczera.
I nie piszę nic, czego musiałabym się wstydzić.
A nazwane, opisane, rzeczywiście czasem wydaje się mniejsze.
chyba każdy akceptacji oczekuje
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak.
UsuńPiszę o swoim odczuwaniu tego, o problemie, jaki z tym mam...
Viki ma rację ten głód wyziera z wielu twoich notatek ,wygląda to trochę tak jakbyś nie ceniła siebie i szukała akceptacji w każdym napotkanym człowieku ,a przecież to że nie wszyscy nas lubią nie oznacza ,że to z nami jest coś nie tak . Poza tym czytając cię codziennie trochę się temu dziwie , bo masz tyle talentów ,że warto trochę zostawić dla innych ;) nie można mieć przecież wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńNie poznałam cię w tej czapeczce :)
ciekawe, bo ja wcale tego nie zauwazylam. Tzn, Ania czasami o tym pisze, ale gdyby nie pisala to ja bym tego miedzy wierszami nie wyczula.
UsuńWidze Cie Aniu jako silna osobowosc, osobe niezwykle orginalna i odwaznie mowiaca i pokazujaca co mysli, widzi i czuje. Nie widze akceptacji za wszelka cene ani desperacji w akceptacji. :)
Ten blog, choć szczery, nie opisuje całego mojego życia, wszystkich problemów. W moim życiu jest dużo dobrych rzeczy i na ogół umiem cieszyć się rzeczywistością wokół mnie. Ale mam, czuję w sobie pewien brak, z którego powodu trudno mi uwierzyć, że jestem coś warta. Czasem to jest bardziej dotkliwe, czasem przedostaje się do notek.
UsuńOstatnio czuję, że mogę coś z tym zrobić.
To bardzo dla mnie ważne i dlatego o tym piszę.
Ja też tak kiedyś miałam. Ponieważ odbiegam od steoretypów i nie mieszczę się w szufladce w której chcieli by mnie umieścić niektórzy ludzie ,a oczywiście mnie także zależy na akceptacji , a ponieważ już teraz podoba mi się to kim jestem , szukam kompromisu ,chodzi mi o to żeby nie zabubić siebie . No cóż trochę to zawile napisałam . Pisanie niestety nie jest moją dobrą stroną ,lepiej mi wychodzi gadanie :)
UsuńNa tym zdjęciu trochę widać ,że jesteś pod dobrą datą ;)
Dobrze jest umieć szukać kompromisu i znać jego granice, tak myślę...
UsuńAniu, jak człowiek chce być akceptowany przez wszystkich, to traci swoją osobowość.
OdpowiedzUsuńLepiej uświadomić sobie, komu się chce podobać, przez kogo się chce być kochanym, wtedy można nie zwariować, a i cel jest bardziej osiągalny.
Jeśli będę się chciala podobać zarówno lewicy, jak i prawicy to z pewnością dostanę nerwicy
Poza tym nie każdy jest zdolny do miłości, bo nie każdy ją ma. To jest uczucie nie z tego świata.
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca i jak cymbał brzmiący..." Na pewno znasz list do Koryntan. Można czasem całe życie czekać na czyjąś miłość i się nie doczekać, bo z pustego i Salomon nie naleje.
I.
nie jestem pewna, czy Ania miała na myśli chęć bycia akceptowaną przez wszystkich bez wyjątku ;)
UsuńJa też, stąd druga część mojej wypowiedzi.
UsuńBo człowiek czasem wali głową w mur.
Ale życzę Ani dobrze, więc piszę, co mi przyjdzie na myśl, bez cenzury.
I.
schroni, kochana, ja jestem niemal tego pewna, że nie to
Usuń:***
Rzeczywiście, nie o to chodzi.
Usuńjakie ładne zdjęcie!
Usuńhello, viki, siostro! xxx
(w sensie zdjęcie profilowe w czapce)
UsuńWczoraj upiłam się winem i tak mi się cyknęło:)
UsuńAneczko, ładnie wyglądasz na cyku ;PPP
Usuń:)
UsuńTwoje serce jest jak pies: daj mu jeść. Natychmiast daj mu jeść. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie to robię.
UsuńBo tylko ja sama mogę to naprawdę zrobić.
:*
dopiero teraz zajrzałam do Ciebie.. szkoda, że nie parę godzin wcześniej..
OdpowiedzUsuńOj tam. Cudnie było :)
UsuńI pożarłam ci wszystkie ciasteczka. Były przepyszne!!!
oj tam oj tam ;)
Usuńcudny to był Lolek, co nie?
czuję potrzebę porozmawiania z Tobą o tych ważnych sprawach, które się dzieją między Tobą a Nią, między mną a Nią.. i o paru jeszcze sprawach.
Lolek - boski, Lunie nic nie ujmując:)
UsuńAle te ciasteczka.... Powinnam być od nich z daleka, jeśli chcę schudnąć.
A pogadać możemy zawsze.
:*
A ja na Ciebie czekam. Znowu zaśniemy razem na kanapie...
OdpowiedzUsuńCzyż to nie kusząca perspektywa? :)
Pewnie! Buzia mi się uśmiechnęła :)
UsuńTemat mi bardzo bliski!
OdpowiedzUsuńŚciskam;))
Odściskuję serdecznie.
UsuńCzytałam komentarze u Rybeńki, i jeden z Twoich komentarzy taką mi właśnie nasunął myśl, że może czujesz podobnie.
odwróciłam się też do siebie i ...
OdpowiedzUsuństwierdzam, że mam tak samo
choć napisać o tym tak pięknie nie umiem :*
ściskam mocno!
Nie pomyślałabym - tyle w Tobie jasności...
UsuńAniu,twój wpis dał mi wiele do myślenia.....a właściwie do przemyśleń.....mądrze piszesz o tej akceptacji..
OdpowiedzUsuńcmoki
Odcmokuję:)
Usuń