Wczorajszy dzień trudny był i przykry, trudnością i przykrością zupełnie pozablogową.
I wieczorem pomyślałam, jak to znoszę bez pancerza, jak to się ma teraz do mnie.
Spojrzałam po sobie.
I wiem, że pancerz nie przeszkadzał przykrościom wejść.
On im przeszkadzał wyjść.
Nie dawał wyparować.
A w nocy śnił mi się znajomy koszmar o zdawaniu matury. Z historii. I że w ogóle nie chodziłam na matematykę i nie rozumiem podstawowych znaków.
Koszmar ów rozśmieszył mnie.
Po raz pierwszy.
nigdy w ten sposób nie pomyślałam,
OdpowiedzUsuńo tym pancerzu
to wiele wyjaśnia
i chyba pomaga jednak pozbyć się nieproszonego gościa
hmmm
Doświadczyłam tego. Na razie na świeżo.
UsuńJakie to znowu celne! Ten pancerz działa tylko w jedną stronę. :(
OdpowiedzUsuńTak. Kiedyś już miałam intuicję na ten temat - ale jakoś uciekła...
UsuńPoczucie humoru bywa całkiem solidną tarczą;-)
OdpowiedzUsuńPancerz jest zbyt szczelny. Trudno oddychać.
A ono ważne jest. To oddychanie.
UsuńCzyli to nie był pancerz, tylko kisiciel fermentujący, wyobraziciel unieszczęśliwiający, nakręcacz ofiarowy
OdpowiedzUsuńA wiesz, że czułam, kiedyś, że coś jest na rzeczy. Teraz poszukałam i znalazłam wśród moich starych wierszy takie nieudane coś sprzed 16 lat:
UsuńTwardy mam pancerz
twardy w jedna stronę
wszystko przepuszczam
wszystko zabieram
a siny ogień
spala i jęczy
spala i jęczy
a na powierzchni
tylko zimne bąble
no dokładnie to!!!
UsuńI zimne bąble, już po całym procesie
Kiedyś mi powiedziała psychoterapeutka: "Pani w swoich wierszach i bajkach już się dawno podiagnozowała. Teraz jeszcze trzeba to przeżyć".
UsuńSuper kobieta
UsuńOj ryzykowne stwierdzenie. Psycho chyba nie rozumie, że peela nie można utożsamiać z autorem, ryzykowna diagnoza, mimo wszystko.
UsuńJak super, to chyba się nie znam. Na pewno się nie znam :)
UsuńW czasie terapeutyzowania mnie urodziła troje dzieci.
UsuńA więc uznała żartobliwie, że dobrze robię na płodność:)
:) dobre
UsuńMargarithes - chodziłam do niej z przerwami siedem lat. Na podstawie tego jednego jej stwierdzenia, nie znając jej, nie oceniałabym. Padło w specyficznym kontekście, jakby ktoś się uparł, mógłby to uznać za półżart. Ale tylko pół. Chodziło o to, że miałam nieraz słuszne intuicje co do swoich problemów. O ten wierszyk jej nie chodziło, nie widziała go. Mówiła też, że zamknięcie jakiejś intuicji w wierszu zamyka tak naprawdę wgląd, bo pozwala odsunąć się od problemu, uznać go w pewnym sensie za "przepracowany", a to okazuje się złudne. To chwilowa ulga.
UsuńW Twojej wypowiedzi wcześniejszej zabrzmiało to dość absurdalnie, masz rację. Nie oceniam jej, rozbawiło mnie to stwierdzenie, przepraszam. Zapominam czasami, że ludzie piszą z najróżniejszych powodów. Wtedy takie teksty rzeczywiście można uznać za teraupetyczne i ocenać kondycję autora. Nie wypowiadam się już, jeszcze raz przepraszam.
UsuńNie przepraszaj:)
UsuńKomentarze to miejsce jak najbardziej do wypowiadania się :)
Ania mi troszkę opowiadała o niej.
UsuńNo rzeczywiście, na podstawie jednego zdania, byłoby ryzykownie.
Właściwie, lepiej byłoby, gdybym napisała - super stwierdzenie - trzeba to jeszcze przeżyć
mówisz żeby zdjąć? :*
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto spróbować. Mnie zajęło to długie lata. W tym wiele lat terapii na pewno zrobiło swoje.
UsuńNa pewno nie warto go nosić.
:*
z pancerzami jest różnie :) dobrze, że się uśmiechasz :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak z pancerzami jest, całe bogactwo odmian :)
UsuńHa :), koszmar, który rozśmiesza to jest dopiero coś :)...
OdpowiedzUsuńWidocznie coś odpuściłam, jakiś ciężar :)
UsuńPewnie :)...
Usuńmądre to co napisałaś
OdpowiedzUsuńmuszę pomyśleć
Myślenie ogólnie fajne jest :)
UsuńŚciskam:*
masz rację Aniu, masz rację :)
OdpowiedzUsuńmam taką nadzieję :)
UsuńCiekawa obserwacja.
OdpowiedzUsuńA te sny maturalne tez miewam. ;)
Ja nawet często, ale dziś mnie tak nie zmęczyły :)
Usuńsnow maturalnych nie miewam, zadnych egzaminow nie snie, moze dlatego, ze na geografii pomylilam bieguny. wiec nic gorszego trafic mi sie nie moze:))
OdpowiedzUsuńa jak bylo "z przezywaniem"?
Przeżywaniem czego?
Usuńw sensie czy udalo sie to przepracowac, odnioslam sie do tego:
UsuńAnia M.31 stycznia 2014 15:16
Kiedyś mi powiedziała psychoterapeutka: "Pani w swoich wierszach i bajkach już się dawno podiagnozowała. Teraz jeszcze trzeba to przeżyć"
To jest proces. To trwa. ma swoje spowolnienia i przyspieszenia, narasta i wygasa falami. Terapia się skończyła, ale nadal "pracuje", jak mówią terapeuci.
Usuń