Czasem, gdy po głowie snują się dawne obrazy, przychodzi reakcja: nie, nie, o tym nie myśl, nie nie!
Szybko odczynić, pomachać ręką przed oczami, pokręcić głową - zamazać.
Tak jak ten.
Na pierwszym roku studiów mieszkałyśmy we trzy. Którejś nocy zapomniałyśmy zamknąć drzwi i raptem wtoczyła się do nas trójka pijanych imprezowiczów. Niby spokojnie, żartem chcą nas wyciągnąć na imprezę, któryś wtrąca niecenzuralne słowa. Mówię spokojnie: "Chłopcy, jest noc, my śpimy, jutro mamy zajęcia, ok?". Ale koleżanka nie wytrzymuje, zaczyna krzyczeć, żeby się wynosili.
I wtedy jeden z nich ją uderzył.
Wtedy już pozostali dwaj, wystraszeni, wyciągnęli go na zewnątrz.
Tyle.
Pamiętam swój dygot.
Koleżanka spokojnie przykładała zimny okład do policzka.
Teraz mogłam podać to w obrazach, słowach.
Wcześniej za coś byłam zła.
Bo co?
To nie ja oberwałam, ale ja wpadłam w histerię. Ona była twarda. Ale nie wiem, co czuła.
Ja czułam się jakoś zdradzona.
Przez ideę wspaniałej atmosfery studiowania, akademika, bezpiecznego azylu...
Przez ideę siebie samej, która sobie radzi z emocjami?
Przez sytuację, która wymknęła się spod kontroli? Mojej kontroli.
Przez cholerny egocentryzm, który nie pozwolił mi wtedy skupić się na koleżance, a samej schować się trochę ze swoim dygotem? Zrozumieć, że to nie ja jestem tu najbardziej skrzywdzona.
Teraz mogę o tym myśleć.
Odkąd karmię małą głodną Anię M., łatwiej stanąć mi w obliczu trudnych obrazów. Tak jakbym mogła widzieć to, co naprawdę w nich jest, bez całego ładunku deficytów z przeszłości.
Bez ciężaru tego, czego nie ma.
Kiedy byłam dzieckiem, uczono mnie, że swoje emocje należy kontrolować. To nie była dobra nauka...
OdpowiedzUsuńPewnie do pewnego stopnia trzeba, zwłaszcza jak się jest dorosłym. Ale na pewno trzeba dziecku przekazać, że żadne emocje nie są złe. Żeby za emocje nie czuło winy. Bo to chyba najgorszy rodzaj poczucia winy.
UsuńKontrola rozumna tak, nie można być przecież rozedrganą i wiecznie rozemocjonowaną, wiesz, mnie chodziło o kontrolę w sensie: nie okazywanie, tłumienie, hamowanie wszelkich emocji, bycie grzeczną dziewczynką, nie uczenie asertywności, a to raczej nie wychodzi na zdrowie, rodzi stres i choroby somatyczne. Ale cóż, takie były czasy, takie wychowanie. Na szczęście udało mi się w porę to zmienić.
UsuńRozumiem. Hamować i tłumić nie wolno.
UsuńTo dziedzictwo przykazania "nie pożądaj"... czyli nie miej uczuć.
Choć pewnie kiedy je tworzono, też takie były czasy. Że od emocji do czynów było bliżej.
Dobrze, ze to robisz i oswajasz te traumy. Ja na niektore wspomnienia jeszcze cala sie kule w sobie i je wypieram.
OdpowiedzUsuńMoże świadomość, podsyłając mi wspomnienia, daje znać, że jestem gotowa z nimi się zmierzyć, przeżyć je bez takich obciążeń jak kiedyś...
UsuńObrzydliwe, ale jakaż wina w Tobie? Że nie przyfandzoliłaś komu trzeba? To nie strach, to instynkt samozachowawczy...
OdpowiedzUsuńNa przyłożenie nie miałabym szans.
UsuńWinę widzę w koncentracji na sobie, zamiast na poszkodowanej...
Czytam trzeci raz. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta opowieść.
OdpowiedzUsuńKtoś wymyślony, stworzony z oczekiwań, jest rozczarowany kimś prawdziwym, z krwi i kości.
Jak bardzo ten ktoś musi się bać.
Bardzo znam to uczucie bycia Najbardziej skrzywdzoną. Zaraz za nim pojawiało się - potrzebuję więcej niż inni, bo jestem bardziej skrzywdzona. A jeszcze kawałek dalej, domaganie się szczególnych praw. I tak dalej. Ale pewnie jest tysiąc konstelacji na ten temat.
Dużo wspomnień ...
Mam wrażenie, że czuję, jak to się rodziło. Dziecko wychowane w atmosferze mądrych rozmów, jedynaczka, księżniczka. Na zewnątrz jednak spotyka się z pogardą, w najlepszym razie z lekceważeniem. Już wie, że księżniczka nie ma czego tam szukać. Ale że świat zewnętrzny kształtuje i wpływa, zmienia też psychikę dziecka. W tej psychice miejsca dla księżniczki jest coraz mniej - ona jednak tak łatwo się nie podda. Jak może się manifestować w tej sytuacji? Być "naj"...
UsuńA w dodatku powoli zaczyna czuć, że idea bycia księżniczką w ogóle jest niefajna.
Zaczyna wstydzić się swoich księżniczkowych marzeń i wyobrażeń.
Taki konflikt.
I jeszcze dodam, że świat zewnętrzny był całkiem normalny. Ale reakcja na "małe przemądrzałe" często taka bywa.
UsuńNie mogłam zostawić komentarza... A chciałam tylko napisać, że podziwiam Twoją opiekę nad Małą Anią M. :) i że nie dziwię się Twojej reakcji.
OdpowiedzUsuńWiesz, poczułam, że droga do zmiany, do tego, by poczuć się w życiu lepiej, wiedzie tylko przez taką opiekę. Przynajmniej w moim wypadku.
UsuńDużo dziś myślałam o tym co mi powiedziałaś :******
OdpowiedzUsuń:***
Usuńoch, Aniu. ponura historia. myślę, że miałaś rację, ubierając ją w słowa. coś tam było zatrzaśnięte w tym studenckim pokoju. kiss.
OdpowiedzUsuńTak.
OdpowiedzUsuńHistorie wyłaniają się, gdy jest się na to jako tako gotowym...
Aniu, nie odbieraj młodej Ani prawa do dygotu. Nikt w tej sytuacji nie byl bardziej uprzywilejowany do czucia się gorzej. Raczej powiedz jej, że ją rozumiesz i popierasz. Powiedz jej, że ja ją doskonale rozumiem i dygotałabym na jej miejscu tak samo.
OdpowiedzUsuńAle ja wyczułam we mnie wtedy ów... znak egocentryzmu.
UsuńA może go sobie wmówiłam? Żeby się wewnętrznie karcić, żeby móc nie lubić.
Nie wiem.
Jestem za tym drugim, ale teraz już nie musisz tego robić.
Usuń