Te sześć serwetek również zostało poczynionych przeze mnie przed mniej więcej ćwierćwieczem - tym razem przedsięwzięcie zostało ukończone.
Co jednak wcale nie znaczy, że kiedykolwiek później serwetki zostały użyte.
Kiedyś miałam zamiar umieścić je w charakterze obrazków na ścianie w kuchni.
Tymczasem jednak ich tło z białego zrobiło się ecru...
Nie pobrudziły się, bo były w folii, ale płótno postanowiło, że to nudne być tak ciągle śnieżnobiałym.
Do dziś pamiętam, jaką radość sprawiło mi wyszywanie.
zdolniacha z Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńTo było dawno... :)
UsuńŚliczne.
OdpowiedzUsuńI.
:)
UsuńAniu, cudne, subtelne i misternie wykonane. No i temat zgodny z moimi zamiłowaniami. Śliczne!
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię tę na dole po lewej, wyszywając ją podzieliłam mulinę na sześć niteczek i takiej cienkiej używałam...
UsuńCieszę się, że Ci się podobają :)
Ta, od razu wpadł mi w oko, ja też ją najbardziej lubię :)
Usuńczarodziejka :-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTeż lubiłam wyszywac
OdpowiedzUsuńAle kudy moim pracom do tych arcydzieł!
W zasadzie przestałam wyszywać po urodzeniu dzieci... najpierw nie było czasu, potem jakoś... uciekło...
UsuńPodziwiam!
OdpowiedzUsuńCoś pięknego! Wyszywany zielnik.
Zmiana koloru pewnie im jeszcze dodała uroku. Jak stare kartki.
Może jednak w końcu je powieszę, jako obrazki?
UsuńCiągle jakoś to planuję :)
Zrób z nich obrazki ,bo piękny jest ten twój wyszywany zielnik.
UsuńMam taki zamiar :)
UsuńNo patrz, teraz nie wyszywasz, tylko łapiesz roślinki w obiektyw. Znak czasu? Niteczki czy piksele, wszystko jedno; niezależnie od techniki wykonania tworzysz cudeńka. :)
OdpowiedzUsuń:*
:)
UsuńTyle miłych słów przeczytałam wczoraj i dzisiaj...
:*
śliczne!
OdpowiedzUsuńno właśnie, dlaczego tak trudno użyć takich śliczności do wycierania gęby, też tak mam...
To raczej serwetki, a nie chusteczki, ale nawet położone na stole mogłyby się zniszczyć...;)
UsuńBardzo ładne wzory tych serwetek, ładne kwiaty i bukiety.
OdpowiedzUsuńpiękne hafty! :) malowałaś nićmi, teraz malujesz obiektywem :)
OdpowiedzUsuńjuż wiem, po kim Młodsza ma talenty plastyczne :)
przypomniałaś mi dzieciństwo. moja babcia haftowała białe obrusy podobnymi kwiatkami. do dziś pamiętam swój zachwyt - każdy płatek, listek cieniowany był kilkoma odcieniami. do dziś mam słabość do haftów i koronek. zbieram książki na ten temat (mam już tego trochę) z nadzieją na to, że kiedyś będę miała dość wolnego czasu :)
Moja Młodsza oprócz tkania gobelinów tez lubi wyszywać, szydełkować, a nawet czasem szyje:) Książek i czasopism też sobie nazbierała.
UsuńAle czasu oczywiście za bardzo na to teraz nie ma...