Rozpuściło się w muzyce, dobrym winie i rozmowach w świetnym babskim gronie.
W środku miasta na tarasie u Li śpiewał szpak.
Kwiaty po deszczu suszyły słupki i pręciki.
Niebo odbijało się w kocim oku.
podobno mam być w Krakowie jesienią. może uda mi się jakoś w końcu zbliżyć z tym miejscem, bo mam z nim podobny problem jak z Poznaniem - nie czuję go.
Wróciłaś szczęśliwie, więc możemy spać spokojnie!
OdpowiedzUsuńPodejrzewasz, że coś mi groziło?
Usuń:)))
Nie wiedziałam, że mam na tarasie takie cuda! :)
OdpowiedzUsuńI więcej jeszcze:)
UsuńCieszę się, Aniu. ;-) Fantastyczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńKot Szary pozował jak zawodowy model :)
Usuńlubo gwiazdorzyć :)
UsuńKocie oczy najsłodsze :)!
OdpowiedzUsuńOch, Kocie oczy!
UsuńSwietny pomysl tski wypad do Krakowa z Warszawy pociagem....niedlugo go skopiuje..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPomaga oderwać się od smętnych myśli.
Usuńi o to chodziło :)
UsuńO właśnie!
Usuń:)
OdpowiedzUsuńBo dziś jestem zwięzła - przynajmniej w porze przedsennej.
:))
UsuńPiękne zdjęcia - wiesz gdzie szukać kwietnej urody. I jaki szacunek dla kocich wąsów - wszystkie zmieściły się w kadrze!
OdpowiedzUsuń:)
No, wąsy ważne są:)))
UsuńNo popatrz, nie wpadłabym na to, że na smutki najlepszy Kraków :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że z Li będzie Ci fajnie!
Czyli ważysz teraz o 1 kg mniej?:)
Babskie imprezy co jakiś czas niezbędne są:)
UsuńCo do bycia lżejszym - przy tak pysznym jedzonku....
:)))
Kraków to miasto, które w sobie coś ma.
OdpowiedzUsuńPodobno na smutki dobrze robi zmiana otoczenia i klimatu, co w Twoim przypadku się sprawdziło.
Owszem:)
UsuńNajważniejsze, żeś lżejsza o ten kilogram smutku :)))
OdpowiedzUsuńTak, to dobre jest:)
Usuńpodobno mam być w Krakowie jesienią. może uda mi się jakoś w końcu zbliżyć z tym miejscem, bo mam z nim podobny problem jak z Poznaniem - nie czuję go.
OdpowiedzUsuńJa na razie też samego miasta jako takiego nie poczułam.
UsuńJechałam bardziej na spotkanie z ludźmi niż z miastem - muszę to kiedyś połączyć :)
A gdzie pieszczoch Bobcio?
OdpowiedzUsuńZa późno sobie przypomniałam, że mam ze sobą aparat ;)
UsuńCzyżby to za sprawą mojego czułego miętoszenia Szary miał taki rozkoszny wyraz pyszczka?
OdpowiedzUsuńOczywiście:
Usuń