...jeszcze indeks.
Miałam 18 lat. Zaczęłam studia.
Okładkę do indeksu zrobiłam sama.
Uszyłam ją z płótna i wyszyłam.
A kiedyś indeks zgubiłam.
Nie przejęłam się.
Wszak nie był mi potrzebny następnego dnia.
Pod koniec semestru poszłam jednak do dziekanatu, by zgłosić zgubę.
Okazało się, że przez cały czas leżał tam sobie i czekał na mnie.
Wiedział, że przyjdę.
no z taką okładką to wiadomo, że czekał na swoją Panią :-) Boski!!!! tzn. Boska :-)
OdpowiedzUsuńLeżał i czekał. ;))) I to jest właściwe podejście :))
OdpowiedzUsuńOn był zen :)
UsuńZanim go zgubiłaś, zdążył nabrać właściwych manier i nauczył się jak postępować w sytuacjach niestandardowych; nie panikował. Wiedział, że do niego wreszcie trafisz - łączyła Was niewidzialna niteczka z od serca okładki.
OdpowiedzUsuńDobrej nocy, Wyszywająca Obrazki. :)
Tak, ja też czułam, że On wróci :)
Usuńa moj indeks goly i wesoly! ;)
OdpowiedzUsuńGdzie się podziewasz?
Usuńból zębów mnie zdominował ostatnio...
Usuńale się powoli zaczynam ogarniać :)
x
o mój bosz! a gdzie mój indeks? no gdzie? sierotka biedna....
OdpowiedzUsuńTęskni... :)
UsuńJaka byłaś romantyczna!
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem? Lubiłam wyszywać :)
UsuńBardzo ładny :), mój nawet nie był oprawiony...
OdpowiedzUsuńNieoprawiony mógł mi się szybko zniszczyć, wrzucony gdzieś na dno torby :)
Usuń