Dziś mąż wyciągnął mnie na piknik zdrowej żywności przy SGGW. Miałam zamiar kupić jakieś sery, najchętniej kozie.
Kupiliśmy .... kilka win. I piwo.
I trochę drobiazgu.
A na stoisku z miodem niespodziewanie spotkałam znajomą. Z jej cioteczną siostrą przyjaźniłam się w podstawówce, a ją samą pamiętałam jako dziecko w wieku przedszkolnym. Teraz przyjechała na piknik promować miodek... Taki przypadek :)
W pewnym momencie zaś ogłoszono przez megafon, że w samochodzie na parkingu w słońcu siedzi pies. Kolejne wezwanie było już takie, że pies wyraźnie cierpi i jeśli właściciel nie zgłosi się za pięć minut, zostanie rozbita szyba, aby uwolnić zwierzę. Wtedy już właścicielka przybiegła, zła, że ktoś się wtrąca do jej spraw. W ogóle nie widziała problemu.
Właściciele uciekli, ale numery spisano, nawet zrobiono zdjęcia, a policja przyjęła zgłoszenie.
Z pikniku wróciłam ze ściśniętym sercem.
a mnie wrecz przeciwnie, serce jednak rosnie
OdpowiedzUsuńjeszcze niedawno policja by nie przyjela takiego zgloszenia
wrazliwosc rosnie
i ta pani sie zastanowi nastepnym razem, co robi
Tak, tu masz rację. Ważne jest też, że ktoś się przejął, że ruszyła cała akcja.
UsuńAle tyle się mówi, że nie wolno zostawiać psa w nagrzanym samochodzie - jak można tego nie wiedzieć? Czy babie było po prostu wszystko jedno?
jakiś czas temu, w miejscy gdzie mieszkałam, w głebokiej zimie, mrozie, na ulicy spotkałam samochód z zamkniętym dzieckiem w środku. Dziecko było samo. Spało. lat około czterech.
Usuńobeszłam okoliczne domy, z pytaniem - przepraszam czy to panstwa samochod/dziecko?
wezwałam straż miejską.
zdąrzyłam obejśc okoliczne wille i porozmawiać ze strażą.
dziecko wciąż spało (Chwała Najwyższemu!).
po pół godzinie zjawiła się pani.
od samochodu.
dziecka.
powtarzam - głęboki mróz był i zmrok.
to pani weterynarz, przyszła do jakiegoś cierpiącego zwierzaka i jego właścicieli, dziecka - nie chciała budzić, więc zostawiła w samochodzie.
pouczające.
To był głęboki brak wyobraźni.
Usuńoczami wyobraźni widziałam obudzone w ciemności dziecko, w zamkniętym samochodzie, które patrzy jak jakaś obca baba gapi się na nie przez szybę, obok mrugają światełka i chodzą jacyś obcy ludzie, a babci - nie ma! i nie wiadomo kiedy poszła.
UsuńA mamusia dziecka tej wyobraźni nie przejawiła...
UsuńZabić za mało, jak mawiał znajomy.
UsuńSorry.
Mam psa i mam wyobraźnię...
Mar - można zapukać do Ciebie? (sorry Aniu za prywatę).
"Nie" to też jest dobra odpowiedź, Mar:*
Dor, ja juz nie piszę bloga. zamknełam nie ze względu na jakaś selekcję, tylko zamknęłam i nie piszę. i tak jest duuuuuuuuuuzo lepiej.
Usuńok, choć szkoda, że nie piszesz.
UsuńZnaczy mię szkoda:)
Pozostaje mi uszanować decyzję - i wirtualnie ucałować:***
Aniu M. - dla Cię takoż serdeczne buziaki i uściski:***
Dobrze, że ktoś się nad zwierzakiem zlitował zanim było za późno... Ale źle, że w ogóle musiał...
OdpowiedzUsuńTrzeba coraz więcej mówić o takich sprawach, może coś się zmieni.
Usuńjakby tej babie pies w czymś na pikniku przeszkadzał. to za zołza.
OdpowiedzUsuńMoże nie wolno było wprowadzać, bo tam sprzedawano dużo artykułów spożywczych i na miejscu też przyrządzano - ale widziałam, że jakiś piesek tam biegał...
UsuńOkrucieństwo wobec zwierząt doprowadza mnie zawsze do szału, bo jestem zdeklarowanym psim wariatem! Ponadto uważam, ze wino i piwo to jak najbardziej zdrowa żywność, do tego jeszcze ortodoksyjnie wegańska!
OdpowiedzUsuńukłony
W dodatku jedno z win jest z dzikiej róży... :)
UsuńTy wróciłaś dzisiaj,ja 4 dni temu
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że i w tej sprawie uda się pomóc psu tak jak Luli
i najważniejsza jest w takich sytuacjach konsekwencja
UsuńWiem. Dobrze, że Luli się udało. I na dodatek dostała pękne imie.
UsuńCo roku ileś krów kończy życie z powodu udaru słonecznego. Nie wiem czy to brak wyobraźni, czy obojętność.
OdpowiedzUsuńDlatego wszystkim, którzy kupują ode mnie kozy, mówię, jak strasznie ważna dla zwierząt, jest możliwość ukrycia się w cieniu lub w pomieszczeniu. I dostęp do wody. Niektórzy są szczerze zdumieni ...
Pozdrawiam serdecznie!