A więc różowe, zwane Grudnikiem, a u nas w domu występujące pod pseudonimem "Obierki".
Oraz biało-różowe, które kiedyś było białe, ale z każdym kwitnieniem łapiące więcej różowości.
Pan Fiołek Afrykański, jak sądzę?
I jeszcze Kalanchoe, które dopiero się przymierza.
Całe towarzystwo na jednym parapetku.
no proszę!
OdpowiedzUsuńja dzisiaj właśnie obfotografowałam swoje kwiaty grudnia, oczywiście zainspirowana Twoimi i chciałam Ci psikusa zrobić:)
a tu taka sama notka :0
ja niechcący :)
Usuńw tamtym roku towarzystwo dawało czadu. w tym roku nic nie kwitnie.
OdpowiedzUsuńA mnie zaskoczyło towarzystwo...
UsuńOBIERKI?
OdpowiedzUsuńOMG.
Też obfociłam.
Listki troszkę je przypominają:)
UsuńJa też chcę mieć kwiaty zimy!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy źle się zajmuję kwiatami, ale jakoś marnieją. Kalanchoe ledwie żyje, fiołek ma tylko listki ...
U mnie niektóre też marnieją, ale często się im poprawia:)
Usuńdobrze, ze moge sobie na te zdjecia popaczec, sama kwiatow jakos nie mam, zwlaszcza kwitnacych, za czeste zmiany lokalowe.
OdpowiedzUsuń:)
Usuńparapetku:)
OdpowiedzUsuńBo on mały jest, kuchenny:)
Usuń