Od rana mróz i słońce.
M. przeziębiona, wyprowadzam więc jej psy. Po jednej smyczy w każdej ręce, oprócz tego moja Lu biegnie luzem. Szczęśliwa, okrąża nas, wybiega naprzód, potem zawraca, by znowu doganiać.
Śnieg na drzewach i liściach, horyzont jeszcze różowo-błękitny.
Ślizgam się jak na nartach za psim zaprzęgiem.
Senność rozprasza się w powietrzu.
Piękny początek świata, dla Ciebie i dla M.
OdpowiedzUsuńCiekawe ile osób dziś, też zaczęło świat.
Tak, piękny. Choć oczywiście M. została w domu:)
UsuńKiedys mialam taka przygode i jechalam prawdziwym psim zaprzegiem przez las!
OdpowiedzUsuńBoze, jakie to bylo cudowne przezycie!!
Cisza, snieg, ped powietrza!
Dowod na istnienie Pana Boga!
ciekawe czy psy podzielały twe zdanie:P
Usuńw sprawie Pana Boga to nie wiem. Ale nie do wiary, jakie były szczęśliwe ciągnąc te sanki. Husky naprawdę kochają tę robotę!
UsuńHusky kochają. Ja ślizgałam się, odpychając się własnymi butami, nie kazałam psom się ciągnąć za bardzo. Psy wyglądały na zadowolone:)
Usuń