Dziś okazałam się kobietą upadłą.
I to dwa razy.
Raz na kolano,
a raz na wznak.
Na szczęście poślizg złagodził upadek
i tak wylądowałam łagodnie oraz gładko.
Po czym spojrzałam na gałęzie drzew
i posmakowałam językiem drobinek śniegu,
które delikatnie osiadały na moich wargach.
No prosze...
OdpowiedzUsuńJa w takich sytuacjach zwykle sie strasznie smieje, a Ania, oczywiscie, we wszystkim znajdzie cos romantycznego, no nieuleczalna jakas:))
Śmiałam się również:)
Usuńufff, to dobrze, czyli natura swoja droga a odruchy swoja :*
Usuńa przyjrzałaś się mrówkom? :*
OdpowiedzUsuńŻadna się nie ujawniła:)
UsuńOstatnio to mój mąż okazał sie być mężczyzną upadłym :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że powstał:)
Usuńowszem, tyle, że do tej pory coś go w krzyżach łupie ;)
UsuńOj, to niedobrze, może powinien się prześwietlić?
Usuńa ja wczoraj na lodzie odtańcowałam- pomachałam, lecz pion utrzymałam. Za to Młody mimo dodatkowych nóg zanurkował..
OdpowiedzUsuńja muszę chyba po prostu zacząć chodzić w zimowych butach:)
UsuńMoże nie będzie mi tak ślisko.
moze to zima w Polsce nie jest taki glupi pomysl?? :P
Usuńnadal pada i bieleje:)
Usuńzima w Polsce to jest głupi pomysł.
OdpowiedzUsuńTak sobie dzisiaj(wczoraj) szłam, zastanawiając się nad ewentualnym upadkiem i powtarzając: nienawidzęzimynienawidzęzimynienawidzęzimy...
Moje uczucia są mniej jednoznaczne:)
UsuńOj, bym się nie śmiała, tylko bardzo bym się przestraszyła.
OdpowiedzUsuńPanicznie boję się upadków!
Nic Ci się nie stało?
na szczęście zupełnie nic. Dzięki poślizgowi:)
Usuń