Wiem, że są potrzebne.
Może nawet niezbędne.
Bo wszędzie są - takie czy inne.
I wszędzie mają to samo - cofnąć nas do początków, gdy działo się wszystko najważniejsze.
I odnowić.
Pomóc urodzić się na nowo.
Więc może muszę pozbierać
okruchy,
wirującą materię jasną i ciemną,
ulepić sobie ciało, a potem
urodzić się po raz pierwszy.
Aniu, napisałaś tak pięknie o tym co i ja sama czuję:*
OdpowiedzUsuńdla mnie stanowią porządek- bezpieczny porządek.
OdpowiedzUsuńTo dobrze:)
UsuńSa potrzebne
OdpowiedzUsuńmoze nie kazdemu, ale jak slysze, ze ktos nie lubi swiat i jedzie gdzies w cieple kraje w tym czasie, to mysle, ze czegos mu brak albo przed czyms ucieka.
Albo jedno i drugie - u mnie na przykład.
UsuńChoć nigdy jeszcze nie uciekłam do ciepłych krajów:)
fakt, moze byc jedno i drugie
UsuńNie zawsze lubilam swieta
musialam znalezc swoje miejsce na ziemi i ustalic priorytety. I uruchomic asertywnosc :))
To dobrze, gdy się udaje.
Usuńponiewaz sie udalo, to wiem, jak to BARDZO dobrze.
UsuńMoja asertywność wersja świąteczna też działa:)
UsuńWalczyłam i wygrałam, warto było.
Buziaki przedświąteczne:*
Buziaki :*
Usuńa kiedy Ty świętujesz, Aniu?
OdpowiedzUsuńmy 21/12. jak prapoczątki, to prapoczątki ;)
W tym problem, że chyba wcale.
UsuńTo znaczy, wykonuję pewne czynności kulinarne i porządkowe kulturowo powiązane ze świętowaniem, ale mam poczucie, że nie o to chodzi.
u mnie odwrotnie: zero kulturowych i porządkowych działań ;) ta część mnie strasznie dołuje. od zawsze.
Usuńcoś się raczej tli w środku.
Najlepiej byłoby połączyć oba wymiary, bo te wszystkie czynności mają głębszy sens. Ale właśnie powinny wyłaniać się same z tego, co się tli. Bo wykonywane "na siłę" mają ten sens osłabiony bardzo...
Usuńexactly.
UsuńWydaje mi się (z naciskiem na "wydaje", bo tylko tyle mogę), że chciałabym i mogłabym spotykać się z Sacrum, bez osłony obrzędów. W lesie, na łące, wszędzie. Ale skoro ludzkość uznała, że rytuały i obrzędy są niezbędne, na granicy pomiędzy, to może tak właśnie jest?
OdpowiedzUsuńJest coś, co z radością czerpię z czasu świątecznego - poczucie wspólnoty z innymi ludźmi. Nie jest ono mocniejsze niż w necie :), ale jest i chwała mu.
Serdeczne pozdrowienia od "uszkodzonej świątecznie"!
Sacrum - tak z kolei mnie się wydaje - to w naszej głowie siedzi. A rytuały aktywują te obszary...
UsuńA czemu "uszkodzona"?
Nie wiem. Może "czegoś mi brak albo przed czymś uciekam", ale to nie zdiagnozowane :)
Usuńteż to wiem, niby, a jakoś coraz trudniej, z roku na rok...
OdpowiedzUsuńA w sumie szkoda...
Usuń