Zastanawiałam się, czy o tym pisać.
Ale gdy napisałam notkę o winie, rocznik 2004, Mar zapytała mnie, czy w roku 2004 stało się coś dla mnie ważnego.
Tak, rok 2004 to był ważny rok.
Może zwłaszcza dlatego, że poprzedni był... bardzo, bardzo trudny.
Utknęłam wówczas w ostatnim rozdziale pracy doktorskiej, który wymagał poprawek, i nie mogłam pójść do przodu. Właściwie trudno powiedzieć, dlaczego. Na pewno jednak powodowało to ogromne napięcie.
Poza tym zaczęłam chorować.
Kłopoty z sercem.
Zawroty głowy, coraz gorsze, nawet takie, które budziły mnie w nocy.
Badania, diagnozy, lęk i - wyrzuty sumienia.
W grudniu 2003 roku przestałam wychodzić sama z domu.
Ktoś w końcu wpadł na to, że to może być na tle nerwowym.
Dostałam antydepresant, ale wiedziałam, że nie chcę czekać.
Tuż po nowym roku poszłam do szpitala.
Fakt - trochę po znajomości, bo nie byłam "aż tak chora".
Ale potrzebowałam "przerwy", natychmiast.
Objawy ustąpiły od razu.
To były jedne z najszczęśliwszych dni w moim życiu.
To wtedy zrozumiałam, czym jest wolność.
Bardzo szybko dokończyłam pisać pracę i rozpoczęłam przewód doktorski. Przeszłam terapię grupową i zaczęłam indywidualną.
Różne rzeczy nadal były i są trudne, ale ja miałam już o wiele więcej siły.
Rozwijałam się i zmieniałam - i czułam się sobą, bardziej niż kiedykolwiek.
Nie wiem, co będzie w przyszłości - nikt nie wie.
Ale dziś kupiłam różowe wino.
I jestem pełna nadziei,
czego i Wam życzę.
i świat będzie w różowych kolorach!
OdpowiedzUsuńha :) ja też mam różowe bąbelki... :) Pięknie będzie, na pewno :)Nawet, jak szampan przestanie działać. Dużo radości i zdrowia w Nowym Roku życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuńlubię różowe wino.
OdpowiedzUsuńi Ciebie lubię też. bardzo.
:*
UsuńAniu, wszystkiego najlepszego! Spelnienia marzen i abys przez swoj obiektyw zawsze widziala cos ciekawego.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję:)
UsuńAniu, o północy będę piła toast za pewną bardzo niezwykłą badaczkę planety Ursynovii!
OdpowiedzUsuńI za Twoją, moją i nas wszystkich tutaj, odwagę życia. Wciąż ją mamy, nie chowamy się po kątach, dajemy się porwać życiu i ono wtedy jest nam łaskawe.
Dobrego, mądrego i pięknego wokół Ciebie!
Ja też wypiję za wspaniałych ludzi, jakich spotkałam w blogosferze - i już przecież w realu, bo to real jest
Usuń:*
Masz jeszcze te znajomości?
OdpowiedzUsuń;)
Tej konkretnej, to już nie bardzo...
UsuńAle mogę popytać.
Chcesz mojego maila?
anna_am11@yahoo.com
Aniu, to tylko taki mój kiepski żart, w którym jest jednak ziarno prawdy. Dziękuję za maila. Może kiedyś skorzystam, a dziś baw się jak najlepiej.
UsuńNigdzie nie wychodzę, pracuję dzisiaj przy komputerze, więc zaglądam...
UsuńTrzymaj się.
Wyjątkowej Kobiecie - wyjątkowego roku:)))
OdpowiedzUsuńNawzajem i vice versa :)
UsuńJa mam białe bąbelki i nie waham się ich używać od około 20.00:)
OdpowiedzUsuńI DOKŁADNIE wiem, o czym piszesz.
Albowiem... albowiem.
Jestem pewna, że wiesz o co cho:)
Ściskam ciepło.
Bardo ciepło:*
I czekam, wiesz-na-co:)
Wiem, wiem:)
UsuńŚciskam, i lecę się schować z psem do łazienki, bo biedna zaczyna się bać.
Moja też się bała, ale znieczuliłam antydepresantem.
UsuńPsim otumaniaczem znaczy:)
Śpi jako janiołek, a u nas kanonada przygraniczna - jeszcze szczelajom!
Buziole noworoczne:***
Nadzieja to jest najwspanialsze uczucie i daje niewiarygodną siłę :). Życzę ci, byś ją zawsze miała.
OdpowiedzUsuńI wszystkiego najlepszego w Nowym Roku (ktory ja akurat powitałam bez żadnych bąbelków, ale mam nadzieję, ze to się też liczy :)).
Zawsze się liczy. Szampański nastrój. Nadzieja, miłość...
UsuńWszystkiego najlepszego:)
właśnie, dobrego roku.
OdpowiedzUsuńMiałam prawie to samo w 2004;-/
zdałam sobie sprawę, że jestem śmiertelna i że wspaniale jest móc żyć, odzyskać funkcje. Warto za to wypić, nawet różowe (różowe ma dużo siarczanów, główka boli).
Siarczany - nie wiedziałam. Wypiłam dwie lampki. Może to za mało, żeby zabolało?
UsuńAniu, to jeden z najfajniejszych wpisów. Znam przecież tę opowieść, a cieszy mnie ona za każdym razem tak samo, albo właśnie za każdym razem na nowo, bo opowieść ta okazuje się ciągle w nowych konstelacjach, tak jak teraz, w związku z tym snem o winie. Bardzo fajny wpis, radosny, ciepły, pełen nadziei - tego wszystkiego Ci raz jeszcze życzę i dziękuję, że to wszustko opisałaś. Bo moja wiedza o tym wydarzeniu z naszej rozmowy a nie bloga pochodziła przecież, to miałąm na myśli mówiąc, że znam tę opowieść.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że naprawdę, jakoś bałam, się to napisać. Nie lubię wracać myślami do lęku. Lęk przed lękiem, gdzieś tkwi...
UsuńAle to dobrze, że napisałam.
wiesz, to jest świetny wpis, bardzo jasny. Niech Ci rozświetla drogę przez lęk. Sama ten lęk oświetliłaś. To Ty sama.
UsuńLęk przed lękiem jest upiorny.
UsuńAle bywa, że idzie w cholerę - i nam się to widać przydarzyło:)
Nic, ino się cieszyć!
:*
Aniu, kolorów życia, jasnego spojrzenia i podróży w miejsca znane i nieznane, gdzie na twój niezwykle czuły i czujny obiektyw czekają niepozorne obiekty :)
OdpowiedzUsuńParametry techniczne obiektywu są takie sobie, ale maleństwo stara się, jak może:)
UsuńTobie również życzę radości ze smakowania życia.
dziękuję, smakuję, raduję się :)
UsuńWhen ӏ origіnаlly commented I clicked the "Notify me when new comments are added" сhecκboх and now eaсh tіme a сommеnt
OdpowiedzUsuńis аdԁed I get severаl e-mаilѕ
with thе sаme cοmment. Iѕ there any ωay you сan геmovе mе from that sегvice?
Thanκs a lоt!
Alѕo viѕit my web blog: natural skin lightening