Dajmy na to - Didymos.
Indeks mówi, że występuje.
Występuje na stronach.
Strony składają się z papieru i farby drukarskiej.
Ale Didymos występuje też w bibliotece. Codziennie gderliwy bibliotekarz wyciąga dla niego dziesiątki zwojów, wspinając się na wysoki stołek, czasem budząc drobinki kurzu, które potem jeszcze kilka minut wirują w smudze światła.
Obok upadają dynastie, Kleopatra romansuje z rzymskimi dyktatorami, wojny pustoszą miasta, a rzemieślnicy odbudowują swoje warsztaty.
Didymos czyta o greckich klasykach. Setki, tysiące tekstów napisanych przez wcześniejszych badaczy, skrupulatnych uczonych analizujących losy bohaterów, powiązania między nimi, ale też składnię, leksykę, najdrobniejsze szczegóły.
Seneka gardzi Didymosem. Po co ci, o, nędzny, wiedza o drobiazgach, o tym, czy Anakreont był bardziej rozpustnikiem czy pijakiem i jak prowadziła się Safona? Co za upadek! Upadek nauki, upadek obyczajów. Wszystko, co wielkie, napisano tak dawno, a teraz - brak wielkich idei, brak rozeznania, co się liczy, a co mniej.
Didymos ociera czoło wierzchem dłoni. Kropelka potu spływa na rząd liter, rozmazując ogonek sigmy.
za mądra jesteś dla mnie :D
OdpowiedzUsuńEeeee..... Ee..?
Usuńnooo oo
UsuńDidymos- Twoje alter ego?:P
OdpowiedzUsuńTego nie wiem, ale mam do niego łut sympatii.
UsuńJak chce, jak tego potrzebuje, to niech to robi, co się Seneka wtrąca :)
OdpowiedzUsuńSeneka ma łatwość pouczania :)
UsuńA my tyle setek lat później wciąż w tym samym ciemnym pokoju w pogoni za tym samym czarnym kotem. Chciałoby się rzec: "Głupi Seneko".;)
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane.
Usuń