sobota, 12 stycznia 2013

W świetle

Wróciłam ze spotkania z przyjaciółką.
Widujemy się co parę miesięcy.
Chciałoby się częściej, ale te kilometry liczone na tysiące...
A może jednak oswoję samolot?
Zajrzę mu w oczy, pogłaszczę po ogonie.
Powiem, żeby się nie bał - wszak lecę razem z nim.

Wracałam po ciemku.
Świat  zrobił się biały.
Lubię śnieg w świetle latarń.
Migoczące kryształki -
gdy stoję w miejscu, patrzą mi prosto w oczy,
gdy idę, mrugają do mnie.

9 komentarzy:

  1. ja też lubię ten błysk... jednak najbardziej kojarzy mi się z dzieciństwem- co ja nocą poza domem robiłam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zimą noc zaczyna się wcześnie :)

      Usuń
    2. już wiem...musiałam często z domu wychodzić- takie czasy...

      Usuń
  2. taki śnieg wolno padający jest ok na krótką chwilę. malowniczo to wygląda, jak się patrzy przez okno. najgorszy jest taki zacinający w oczy, jak rano człowiek próbuje dotrzeć do przystanku autobusowego. brr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez okno nie widać mrugania kryształków :)

      Usuń
    2. prowadzenie auta nocą przy padającym śniegu...udręka

      Usuń
    3. Nigdy nie próbowałam...

      Usuń
  3. To wspaniałe, że te tysiące kilometrów nie spowodowały, że przyjaźń zgasła.
    Widać czym innym się karmi, nie częstymi, bliskimi spotkaniami.
    Podobno w językach ludzi północy, istnieje wiele określeń na rodzaje śniegu. Być może ten patrzący ma swoją, a ten mrugający - swoją. Czy jesteś kobietą północy?
    Od niedawna czuję, że śnieg ma też zapach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychowałam się na północy, choć to tylko północ krajowa. A teraz północ Ursynowa.
      Na północy jestem kobietą północy.
      Mam jednak przeczucie, że na południu byłabym zupełnie dobra kobietą południa :))

      Usuń