Obrót - i w drugą stronę.
Dziś przed południem, na rozgrzanym przystanku tramwajowym, przy metrze. Chwilę trzeba poczekać.
Na skrawku wolnej przestrzeni chłopiec, może siedmioletni.
Pochyla się, przymyka jedno oko, lekki zamach - i rzuca.
Niewidzialne szkiełko ląduje między niewidzialnymi liniami.
Raz, dwa, trzy na jednej nodze, potem obie, jedna, obie. I z obrotem.
Wracając, na skrzydełkach, dziecko pochyla się, sięga, podnosi, i jeszcze trzy skoki.
Teraz od nowa, ale trafić trzeba w dalsze pole, większe skupienie na drobnej twarzy, potem uśmiech.
I od nowa, i jeszcze.
W zapamiętaniu, w słońcu, pantomima małego aktora.
Tramwaj.
razem z chłopcem wsiada dziewczyna z akordeonem; mały dostaje do ręki plastikowy kubek.
pewnie wolałby zostać na przystanku i pograć w niewidzialne klasy, zamiast iść do pracy. zresztą - kto wie?
OdpowiedzUsuńByć może żebranie też traktuje jako zabawę - taka strategia przystosowawcza?
Usuńpiękny obrazek dziecka
OdpowiedzUsuńpantomima bez cienia sztuczności :)
przed tramwajem...
Usuńbo w chwili wsiadania do tramwaju - dopiero teraz zrozumiałam - następuje całkowita zmiana perspektywy...
ech :/
Aniu, będę teraz o tym myśleć, jakby to sama widziała.
OdpowiedzUsuńTeż o nim myślę.
UsuńMyślę o tym, jak różne bywają ludzkie życia. Co z nim będzie kiedyś. I że niektóre dzieci maja jeszcze o wiele, wiele gorzej...
Nie zepsuła się w nim umiejętność zabawy, mimo, że musi pracować.
OdpowiedzUsuńMoże się jakoś uchowa ten chłopiec?
Tego nigdy nie wiemy. O nikim.
Usuńsmuto mi :(
OdpowiedzUsuńWiem.
UsuńWiesz, Aniu, przeczytałam wpis już wczoraj, ale nie zabrałam głosu, bo nie wiedziałam, co powiedzieć. Zapisał mi się ten obrazek w głowie i tkwił długo. Myślałam o tym chłopcu, czy ma gorsze dzieciństwo niż inne dzieci w jego wieku lub młodsze, takie, które np. zasiadają przy komputerach i karmią się wirtualnymi pożywkami. Wierzę, że nie. I umie grać w klasy! Kto jeszcze dzisiaj gra w klasy... Hm, mniej mnie niepokoi taki obrazek niż te, które widuję niemal na co dzień: bardzo małe dzieci ze wzrokiem utkwionym w telefon czy inne urządzenie. Może jestem staroświecka...
OdpowiedzUsuńMnie ta scena też dała ambiwalentne uczucia. Cały czas miałam ochotę uśmiechać się do niego i wiem, że niektóre dzieci mają gorzej, nawet te żyjące w luksusie.
UsuńWiem też jednak, że żebranie w tramwajach gdzieś mu się wdrukuje jako normalny sposób życia. Że wiele osób odgoni go, spojrzy z pogardą - to też mu się zakoduje jako normalne i albo go przytłoczy, albo nakręci w nim złość do świata. No i powinien chodzić do szkoły, powinien mieć więcej szans, niż ma. Wszystkie dzieci powinny...
Szanse - tak, pewnie. Niewiele wiadomo o tym chłopcu, gdybamy. Może jest młodszy i jeszcze nie chodzi do szkoły. Może dziewczyna z akordeonem (mama? siostra?) daje mu więcej niż np. przedszkole, w którym mógłby być zamiast z nią. "Żebranie" z instrumentem, przynajmniej dla mnie, nie jest tym samym, co żebranie osób okaleczonych (niekiedy celowo) lub proszących o bułkę czy chleb. Dziewczyna gra na instrumencie, chłopiec zbiera zapłatę za muzykę. Ja sama mam do takich ulicznych grajków pozytywne nastawienie. Może inni też; może więc chłopcu nie wdrukuje się niechęć ludzi, lecz ich wdzięczność za muzykę. Idealizuję? :)
UsuńMoże tak jest, jak mówisz. Jednak jako obcokrajowiec nie jest objęty polskim obowiązkiem szkolnym i pewnie do szkoły nie pójdzie...
UsuńAch, obcokrajowiec... To też chyba jeszcze kwestia tego, czy legalnie przebywający w Polsce. W każdym razie na pewno jest to bardziej skomplikowana sytuacja. Trudne to, dwudziesty pierwszy wiek, technologie kosmiczne, a tyle nierozwiązanych podstawowych spraw... Ech!
UsuńTak, małe rumuńsko-cygańskie dziecko. Tylko takie dzieci żebrzą w tramwajach i autobusach...
UsuńNo tak, ja nie bywam w tramwajach, stąd moja ignorancja w temacie. Żyję sobie na prowincji spokojnej, wesołej...
UsuńWidzisz, myślałam, że to jest oczywiste, a przecież nie jest. Powinnam była dodać jakiś szczegół, jakieś jedno naprowadzające słowo...
UsuńAle wtedy byśmy sobie nie pogadały - tu miało być. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń