Gdybym nie redagowała pewnego kwartalnika, nie dowiedziałabym się o wielu ciekawych zjawiskach we współczesnej kulturze. To często tylko wstęp do tego, by dowiedzieć się o nich jeszcze więcej, zasmakować, przemyśleć.
Niektóre kwestie zostają w pamięci dłużej niż inne.
Jedną z nich jest Edunia
Zdjęcie ze strony Eduarda Kaca http://www.ekac.org/
Edunia jest transgenicznym dziełem sztuki stworzonym przez artystę Eduarda Kaca: rośliną zawierającą materiał genetyczny zwykłej petunii oraz samego Eduarda.
Powstała jako część projektu Naturalna historia enigmy. Inne jego elementy to wielkoformatowa rzeźba przedstawiająca nieistniejące roślinno-zwierzęce białko, oraz paczuszki z nasionami transgenowej petunii, z dołączoną instrukcją "obsługi".
Zastanawiam się nad tym, co ludzie mogą pomyśleć o takiej formie sztuki.
Odpowiedzi mogę szukać również w sobie, dopuszczając do głosu różne sposoby reagowania na to, co inne, zaskakujące.
A więc może najpierw - niepokój?
Nie, nie podzielam zdania wielu o zepsuciu nowoczesnej i ponowoczesnej sztuki, o nieodpowiedzialności i dążeniu do szokowania za wszelką cenę. To nie jest bowiem znak naszych czasów. Tak było zawsze. I hybrydy różnogatunkowe i ludzko-zwierzęce zawsze zaludniały wyobraźnię: od syren i centaurów po bohaterkę Obcego IV. A więc nic nowego.
Może poza konstatacją, że - to da się zrobić.
I tu jest chyba problem.
Jestem jednak przekonana, że właśnie do sztuki, w połączeniu z filozofią, należy podawanie w wątpliwość, dekonstruowanie, demontowanie zastanych i dobrze usadzonych, stabilnych wizji świata. I nie po to oczywiście, by zaraz wdrażać w codzienne życie najdalej idące pomysły.To raczej w ogniu rodzących się idei, w nieustannej dyskusji wytapia się rodzaj konsensusu w postaci tak "rewolucyjnej" jak teza, że ziemia nie jest płaska. A to przecież kłam w żywe oczy, nieprawdaż?
Edunia jest bardzo dobra w zadawaniu pytań i kwestionowaniu obowiązującego powszechnie poglądu na budowę świata.
Edunia przede wszystkim kwestionuje pozycję człowieka wśród różnych form życia, pokazując molekularną jedność. Kwestionuje postawę antropocentryczną, pogląd o rozdzieleniu kultury od natury oraz o "oddzielności" ludzkiego świata. Każe się zastanowić nad naszym stosunkiem do inności, nietypowości.
Edunia jest przecież także tylko wierzchołkiem, punktem dojścia tego, co i tak robimy z roślinami dzięki technologicznie wspomaganej uprawie - po co? By uzyskać odmiany o różnej barwie i wielkości kwiatów i by zaspokoić nas - estetycznie?
A poza tym wiemy, że to Eduardo manipulował materiałem genetycznym rośliny, a nie odwrotnie. To nie petunia przeprowadziła artystyczny eksperyment. Czy więc Edunia podważa, czy utrwala porządek, w którym czynimy sobie ziemię poddaną? A może właśnie o to ma nas na koniec pytać? Podważa czy utrwala? Czy mamy szansę wyrwać się z tak ujętego schematu zależności, czy musimy pozostać jego niewolnikami?
Ludzki materiał genetyczny Edunii objawia się w jej wyglądzie tylko specyficznym "użyłkowaniem" płatków. Roślina produkuje też ludzką immumoglobulinę, która jest, jak pisze Monika Bakke:
"antyciałem, które w ludzkim organizmie odgrywa ważną
rolę wykrywacza i neutralizatora obcych ciał. Na poziomie symbolicznym ten
właśnie aspekt realizacji artystycznej zyskuje największe znaczenie, gdyż
ludzkie antyciało, które przecież wyewoluowało, by walczyć z obcym ciałem,
zostało tu z nim zintegrowane. A zatem nie jest to rywalizacja między formami
życia, ale raczej współudział w materialności, ujawniony na molekularnym
poziomie życia".
Ta interpretacja przemawia do mnie najbardziej. Edunia jako przełamanie obcości. jako patrzenie czymś innym, niż oczy.
Czytanie innym kodem.
Więcej: w "Kulturze Współczesnej" 2011, nr 1.
wowww.....
OdpowiedzUsuńnie miałam pojęcia, że petunia ma ludzki pierwiastek w sobie.
nie miałam pojęcia, że jesteś redaktorem
a u mnie z przecinkami tak bardzo na bakier, że chyba musisz się męczyć czytając ...
bidulka :) :****
Petunia jako taka - nie ma, tylko ta Edunia, jako artystyczny projekt.
UsuńJestem redaktorem, owszem, ale nie skupiam się na przecinkach, czytając blogi :)
aaaaaaa
Usuńczyli czytanie ze zrozumieniem u mnie dziś szwankuje :)
a jeśli przecinki Cię nie bolą to całe szczęście.... odetchnęłam...:)
:))
UsuńA poza tym doszłam do wniosku, że może jestem za mało komunikatywna - to cenna wskazówka. Poprawiłam część tekstu :)
UsuńWspółudział, wspólnota, jedność. Za każdym razem gdy to widać, czuję radość.
OdpowiedzUsuńNiepokoi jednak, że one nie mogą odmówić. Chociaż kto wie, może gdyby chciały, to na poziomie molekularnym nastąpiła by blokada?
Nie mogą i to niepokoi. Ale można się zaraz zastanowić, czy w sztuce ogrodów rośliny mogą odmówić przydzielanego im miejsca, wytwarzania z nich pigmentów malarskich w sztuce wielu wieków. Czy len może odmówić tkania zeń i wyszywania na tkaninie? Wydaje mi się, że cała ludzka aktywność wikła nas w takie zależności, ale przyzwyczailiśmy się i wydają się naturalną koleją rzeczy. Edunia odnawia spojrzenie na to i dlatego prowokuje takie pytania. W tym, moim zdaniem, jest jej wartość, że każe pytać o sprawy, które wydaja się oczywiste - ale są takie tylko z pozoru.
UsuńKombinujesz trochę...
UsuńRośliny to rośliny, nie mają świadomości. To nie są istoty żywe, tylko ożywione. Istoty żywe to te, które mogą się same przemieszczać. Len nie może niczego odmówić, raczej jest "szczęśliwy", że został wykorzystany zgodnie ze swoim przeznaczeniem. A ponieważ nie posiada genu szczura, jego spożycie może wyjść wielu ludziom na zdrowie. Idąc tropem Twojego myślenia można popaść w paranoję. Nie mam zamiaru pytać marchewki, czy mogę ją zjeść. Zwierzęta już posiadają świadomość, ale tylko człowiek ma świadomość samego siebie. To są trzy odrębne gatunki, i o ile w obrębie gatunków można krzyżować bez większych szkód, to w mieszaniu między gatunkami byłabym ostrożna.
I.
Interpretujesz słowa, które odnoszą się konkretnie do komentarza M. Użyłam ich jako symbolu ilustrującego kwestię odpowiedzialności człowieka za swoje działanie.
UsuńDobrze jest znać się na tym, o czym się pisze z niezachwianą pewnością. Lub zachować ostrożność w innych przypadkach.
UsuńKomu odpowiadasz?
Usuń:)
Aninomowi.
UsuńAniu, napisałaś , że Edunia jest dziełem szuki.
UsuńJa się obruszyłam, bo nie lubię, jak ludzie realizują jakieś dziwne projekty głównie ku swojej chwale, a my wszyscy ponosimy tego konsekwencje. I nie lubię nadużywania słowa sztuka, słowa miłość, przyjaźń, prawda, piękno. To nie dotyczy Twojego wpisu, ale zauważyłam, że jesteś trochę w to uwikłana.
Nie zaglądam do Twojego bloga, żeby się nad Tobą pastwić czy cokolwiek udowadniać, pokazuję Ci tylko inne punkty widzenia rzeczywistości. Zawsze możesz mnie stąd pogonić...
I.
Wiesz, gdy Jan Sebastian Bach pisał niektóre swoje dzieła, tradycjonaliści obruszali się na jego sposób komponowania, nazywali go dziwnym. Jednak przetrwał i... wszyscy ponosimy tego konsekwencje :)))
UsuńI nie zamierzam nikogo gonić.
Ale nie słyszałam o tym, żeby jego twórczość komuś zaszkodziła. Najwyżej może się mniej lub bardziej podobać. Gdyby znalazł naśladowców, nie zaszkodziłoby to ludzkości. Ale istnieją takie formy sztuki, w których zaszczepia się w ludziach konstruktywność lub destrukcję.
UsuńI.
W ocenie niektórych mu współczesnych mogła zaszkodzić.
UsuńW ogóle niektóre rodzaje muzyki, które my uważamy za dostatecznie wzniosłe i piękne, uznawano niegdyś za szkodliwe, bo odwodzące od myśli o zbawieniu...
A więc to wszystko nie jest takie proste.
Pod pojęciem "projekt artystyczny" dziś można zrobić wszystko, tylko po co? Próżność ludzka nie zna granic. Zachciało się ludziom mieszać w genach. Czują się "bogami", poprawiają naturę, nie zważając na konsekwencje. Żeby zwrócić na siebie uwagę dokonują bardzo dziwnych rzeczy - bokser da sobie rozwalić szczękę, uszkodzić mózg. Każdy chce być sławny i rzucać się w oczy. Ludzie dostali ziemię we władanie, ale w moim rozumieniu władać czymś, to znaczy dobrze zarządzać, z pożytkiem dla ogółu.
OdpowiedzUsuńPrawdziwa sztuka zrodziła się z działania ludzkiego uczucia i przetrwała wieki. Zawsze uwzniośla, dostarcza bogatych przeżyć, inspiruje, jednym słowem działa pozytywnie. Sztuka, w której dominuje rozum, a nie uczucie, opada na poziom rzemiosła. Wobec powyższego ja bym tego typu działalności nie nazywała sztuką, bo to przyczynia się do wypaczenia pojęcia.
I.
Sądzę, że Edunia uwzniośla, dostarcza bogatych przeżyć i inspiruje.
UsuńStawia przed ludźmi pytania, podważając schematy, do których przywykliśmy.
Z niektórych schematów jednak bardzo trudno się wyłamać, a powtarzanie utartych opinii jest łatwiejsze.
Wcale się nie spodziewałam innej odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńMnie Edunia ani trochę nie uwzniośliła,wolę inne przeżycia, nie zainspirowała mnie też na szczęście do chęci przekazania swoich genów jakiejś odrębnej istocie. Nie postawiła przede mną innego pytania, niż o cel tego działania. Dziękuję, że bardzo delikatnie napisałaś, co o mnie sądzisz. To prawda, etap zachłyśnięcia się pseudonowoczesnością mam już dawno za sobą. Zdaję sobie sprawę, że nadmierne używanie przez ludzi rozumu doprowadziło do zarozumialstwa ze wszystkimi tego konsekwencjami. Dla mnie cuda zdarzają się na co dzień, kiedy trzy składniki: C jak ciało, U jak umysł i D jak duch są w odpowiednich proporcjach. W innych przypadkach cudów nie ma.
Aniu, ja się nie muszę wyłamywać z żadnych schematów i nie powtarzam utartych opinii, chyba, że te utarte są wartościowe.
Jestem ciekawa, jakie pytania może stawiać przed ludźmi Edunia? Bo w to, że na polu techniki, medycyny i szeroko rozumianej biologii ludzie mogą zrobić bardzo wiele, ani przez moment nie wątpię. Ale z moich obserwacji niestety wynika, że z tego powodu ludzie nie są szczęśliwsi, wręcz odwrotnie.
Cała druga połowa mojego wpisu to właśnie te pytania, a sądzę, że mogą być jeszcze inne. A odpowiedzi przecież mogą być różne, również zgodne z Twoim spojrzeniem na świat. Jednym z tych pytań może być przecież to, czy nie nadużywamy naszej władzy nad przyrodą - której czasem robimy znacznie większe szkody niż użyłkowanie płatków.
UsuńI nie jestem niczym zachłyśnięta - jestem ostrożna. I tym bardziej cenię to, co każe mieć wątpliwość.
Mamy różne punkty widzenia. Żaden nie jest zły, z tym, że z tego drugiego jest lepsza widoczność. Jeden jest "z dołu do góry", drugi " z góry do dołu".
UsuńNiewątpliwie od dawna nadużywamy władzy we wszystkich dziedzinach życia.
Ja cenię najbardziej to, co jest prawdziwe, ale mam punkt odniesienia w postaci wiedzy o naturalnym porządku tego świata. Bez punktu odniesienia człowiek porusza się jak w gąszczu.
Dobry wieczór, przyszłam przetestować nowe zdjęcie. Może być?
OdpowiedzUsuńŁadnie Ci w brązach :)
UsuńA może takie? ;-) Które zostawić? Czy bezosobowe i bezpieczne, czy prawie całkiem obnażające prawie prawdziwą rzeczywistość, tylko nieco polukrowaną i przerobioną?
UsuńI mam wniosek, żebyś Ty też zmieniła swoje na to cudowne zdjęcie w chuście głuchego mistrza, jakoś tak...
Mistrza z van Blogg masz na myśli? Zastanowię się. A tak w ogóle to planuję fryzjera, więc może potem zrobię sobie zdjęcie.
UsuńZostaw poprzednie - to bezosobowa jakieś takie sztywne ;))
No dobrze :-)
UsuńA Edunia? Jeszcze nie wiem.
To nic, poczekam. Bo ciekawa jestem Twojego zdania:)
UsuńBrakuje mi umiejscowienia słowa "szacunek" w sprawie Edunii. Chciałabym abyśmy jako ludzie okazywali go roślinom, zwierzętom, innym ludziom, ziemi. Czy takie mieszanie genów jest go pozbawione? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie tak jasno, jak gdy chodzi o trzustkę świni.
UsuńNiepokoi mnie ten projekt, jednocześnie wiem, że nie da się zatrzymać "postępu". Jeśli by to ode mnie zależało, to bym powiedziała: nie, nie idźcie dalej. Stop.
Polecam Ci miniserial Black Mirror, kto wie, czy za chwilę to, co tam jest utopią nie stanie się rzeczywistością.
Nie napisałam o tym, ale tu kwestia szacunku była ważna. Jak masz ochotę, zajrzyj do http://www.kulturawspolczesna.pl/, jest zdigitalizowane archiwum numer 1 z roku 2011, artykuł Moniki Bakke.
UsuńMoże Edunia ma niepokoić. Może właśnie w efekcie ma wołać "stop"? Na pewno każe intensywnie myśleć nad tym. Może gdyby sztuka nie dotknęła tego tematu, nie zmuszała do refleksji, nauka bardziej bezkarnie robiłaby swoje, szła do przodu niczym niepowstrzymana?
Obawiam się, że sztuka, nawet jeśli jej założeniem jest robić "stop", przesuwa jednak wciąż granicę tego co "dozwolone".
UsuńNie umiem patrzeć na sprawę Edunii szerzej, niż moje własne lęki, że poruszamy się po omacku w obszarach niepewności. Czy Edunia czuje? A może cierpi? Może dodając jej ludzki pierwiastek burzymy ostoję, przekonanie, że rośliny nie płacą za współżycie z nami, ludźmi, bólem, jak zwierzęta.
Wywołałaś burzę na blogu i we mnie.
Artykuł przeczytałam. Dzięki.
UsuńTrochę się bałam tej burzy, ale od pewnego czasu bardzo już chciałam o tym napisać.
UsuńPrzemówiło do mnie Twoje zdanie o burzeniu ostoi - tak może właśnie o to też chodzi Edunii?
a ja nie lubię międzygatunkowego mieszania genów..
OdpowiedzUsuńTo nie mieszaj :)))
UsuńZaraz po obejrzeniu (z niepokojem) tej rośliny, przypomniał mi się serial "Rewolwer i melonik", który płynął z telewizji w latach siedemdziesiątych, i który sprawił, że wbiegałam pędem po schodach na trzecie piętro, gdzie mieszkałam z rodzicami, obawiając się, że rośliny stojące na parapetach półpięter, gdy przez chwilę stracę je z oczu, urosną szybko, puszczając jednocześnie ssawki wciągające ludzi. Takie rzeczy się działy w tym serialu.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie każdy pomysł z filmu science-fiction należy wprowadzać w życie. Nie panoszyć swoimi genami i wprowadzać je do organizmów innych niż ludzkie tylko w celach dla ludzi prozdrowotnych (produkcja leków - np. insuliny, hormonu wzrostu itp.). Inne zastosowania inżynierii genetycznej postrzegam jako poważne zagrożenie dla ludzkości.
Czy sztuką nie jest wyhodowanie pięknej róży różanej? Jestem pełna podziwu dla talentów artystycznych, ale nie taki znajdujących wyraz.
Ale wiesz, że piękna róża różana jest owocem działań człowieka i technologii upraw? Piękna róża różana w naturze nie istnieje, choć dzikiej róży w niczym nie odmawiam piękności.
UsuńUderza mnie jedno - przecież Eduardo Kac nie zaproponował wprowadzenia Edunii do masowej produkcji, ani nie proponuje niczego takiego dla innych roślin. To jednorazowy projekt, który ma poruszyć i być może nawet w efekcie skłonić człowieka do negatywnej oceny takich pomysłów na większą skalę.
Bo czymże jest użyłkowanie płatków wobec ingerencji w trzustkę świni.
Dlaczego czujemy się moralnie upoważnieni, by traktować zwierzę przedmiotowo?
Geny insuliny wprowadzane są do komórek drożdży lub E. coli (zależnie od przyjętej technologii), jeśli się nie mylę.
UsuńTak jakoś jest, że ludzie korzystają ze zwierząt - jedzą je i ubierają się w ich sierść, ślinę lub skórę. Kto nie chce, postępuje inaczej.
Wprowadzenie własnych genów do genomu rośliny w celu uzyskania kwiatu, o którym można powiedzieć, że jest częściowo nami (a my nim) rozumiem jako pomysł, odczuwając jednocześnie jego realizację (a zwłaszcza ogłoszenie rezultatu) jako przejaw niebezpiecznej dla zdrowia psychicznego (albo zbawienia) próżności. Wyprodukowanie świecącej w ciemnościach małpy również nasuwa mi na myśl igraszki diabelskie, choć małpa mogła być wielkiej urody.
Obawiam się ludzi zanadto pewnych swojego rozumu, gdy tymczasem mogą być tylko bardzo zdolni.
Gdyby skutkiem tego projektu było skłonienie do negatywnej oceny takich pomysłów, to pół biedy.
UsuńJak artyści pójdą w tym kierunku i będą różne dziwne płody swojego mózgu przez wielu nazywane sztuką upowszechniać, to mogą się spełnić najczarniejsze wizje. Ktoś sobie "uprawia sztukę", nie zdając sobie sprawy z odpowiedzialności, jaka na nim ciąży. Nobel wystarczająco się wycierpiał patrząc na zastosowanie swojego wynalazku, choć jego intencje były dobre.
I.
Paulino, rozumiem Twoje stanowisko.
UsuńAle nie czuję się w mocy rozstrzygnąć, jakie motywy kierują każdym artystą z osobna - nie wiem tego. Nie wiem, czy można wrzucić wszystkich do jednego worka i rozstrzygnąć, jaki rodzaj działań artystycznych wynika z próżności, a jaki nie.
Myślę, że odkrycie molekularnej budowy świata bardzo pobudza wyobraźnię, także artystów - to przecież niesamowita wizja jedności świata. Można by zapytać, czy skoro używamy do różnych celów części roślin, tych większych, widocznych - to dlaczego nie można zrobić tego z cząstką bardzo maleńką, jak komórka czy jej element. W czym tak naprawdę jest różnica? To tylko hipotetyczne pytanie, ale można je zadać. Może i o to pyta Edunia.
Zobacz, jak wiele pytań i emocji. Może tak działa sztuka?
Świat jest zbudowany z materii. Mniej lub bardziej subtelnej, ale jednak materii. Materia podlega swoim prawom, co widać w dziejach świata, po jakimś czasie popada w rozkład. Rzadko ludzie zadają sobie pytanie "Skąd przychodzimy na świat?"
UsuńChociaż wszyscy używają tego sformułowania, to rzadko kto myśli o tym, co znajduje się nad światem, o miejscu, z którego człowiek kiedyś wyszedł i dokąd powinien wrócić. To miejsce nie jest materialne, ale ludzie utknęli w materii. Niematerialna, duchowa część człowieka jest zawiązana w worku z rozumem i nie może się rozwijać ani przejawiać, bo rozum rządzi. Tymczasem rozum jako produkt mózgu jest też materialny i podlega rozkładowi. Rozum miał być narzędziem dla ducha, ale to duch miał prowadzić człowieka.
Ot, w skrócie wyjaśnienie grzechu dziedzicznego. Na skutek nadmiernego używania przez ludzi rozumu rodzą się dzieci z przerośniętym intelektem, słabego ducha.
I.
Fakt, że Eduardo efekt uzyskał i to na wielu płaszczyznach. Tym, że można pomieszać geny i stworzyć hybrydę ludzko - roślinną, oraz tym, że wywołuje efekt sprzeciwu.
OdpowiedzUsuńJestem zdecydowanie przeciwna takim mieszankom i chciałabym, żeby to było wyraźnie zaznaczone, na szczepkach, sadzonkach przy tej nieszczęsnej Eduni. Niezależnie od tego, co produkuje.
Ale post bardzo ciekawy.
Pozdrawiaki :*
Raczej na półkach w supermarketach Edunii nie będzie...
UsuńPozdrawiam wzajemnie :*
ufff
Usuńze spokojem pójdę spać :)
I żadnych snów o transgenicznych roślinach.
UsuńNa przykład myślących o zapanowaniu nad światem :)
Aniu,
Usuńnie podpowiadaj mojej podświadomości tematów do snów :P
Bardzo szanuje Twoją podświadomość i więcej nie będę jej niczego podpowiadać:)
UsuńJak moje dzieci były małe, wyczarowywałam im zjadacza złych snów - działał rewelacyjnie. Jak chcesz - Tobie też mogę.
Aniu!!!
UsuńCudowna jesteś :)
Wysłany:)
UsuńJako wirtualne (choć prawdziwe) ciepełko :*
A ja nie lubię petuni
OdpowiedzUsuńech
Z powodów ideologicznych czy estetycznych?
Usuńprzeczytałam z zaciekawieniem. zachwyciłam się Edunią i jej żyłkami. potem przeczytałam komentarze. zauważyłam silną potrzebę cenzorowania sztuki. zastanowiło mnie to.
OdpowiedzUsuńPróby naruszenia człowieczej "osobności" zawsze wywyołują emocje...
Usuńodwrotnie może, próby manipulowania bezbronną osobowością roślinną...;-p
Usuńale ja tak bardzo tego nie kupuję, że nie chce mi się o tym gadać.
Mówiłam o "osobności" człowieka - naruszeniu przekonania, że jesteśmy tak bardzo osobno i ponad, a nie o osobowości.
UsuńBo naruszanie z kolei Osobności roślin - z tego składa się cała ludzka historia przecież
Ale nie ma przymusu gadać :)).
a ja jednak o osobowości, przeczytałam "osobności" i zajarzyłam, jednakowoż...
Usuńmam poczucie kontinuum i człowiecza "osobność" jest ni obca
i nie, że nie chce mi się z wami/tobą gadać, ale nie o tym, bo znaczyłoby, że nadaję znaczenie;-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzczegółów technicznych nie znam, ale pewnie coś będzie na stronie artysty. Tu, moim zdaniem, pojęcie sztuki odnosi się nie tylko do samej rośliny, ale ma też aspekt performatywny: rozciąga się od samej idei, przez wykonanie, po reakcję odbiorców.
UsuńOczywiście można zastanawiać się nad granicami sztuki, to odwieczny problem :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMoże tak jest. A może tego nie da się oddzielić. Czym byłoby na przykład nigdy niewykonane dzieło muzyczne?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPatrząc obiektywnie - sztuka tak nie działa :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJasne, w zasadzie dyskusja w blogu w komentarzach czasem może się sprowadzić do przerzucania argumentami w postaci izolowanej, które są odpowiedzią na jakiś tylko element wcześniejszej wypowiedzi. Dana wypowiedź wcale nie musi wyrażać moich najgłębszych przekonań, służyć może tylko podważeniu czegoś. Choć nie mówię, że tak jest, ale taka jest logika szybkiej dyskusji pisanej :)
UsuńNie wiem, czym byłoby dzieło muzyczne nigdy niewykonane - i w tym właśnie rzecz, bo w świadomości świata nie byłoby go wcale i nic na jego temat nie moglibyśmy powiedzieć. Dzieło żyje w odbiorze - wystarczy sobie uprzytomnić, jak bardzo odbiór, interpretacja dzieł może zmieniać się z czasem, z wiekiem odbiorcy, okolicznościami jego życia, nie mówiąc już o kontekście kulturowym. Można powiedzieć, ze im lepsze dzieło, tym więcej pytań potrafi człowiekowi zadać - i będą to może wciąż nowe pytania w zależności od kontekstu.
I zobacz: już dawno się nie odzywałeś; a pojawiła się Edunia i proszę - rozmawiamy :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMiejmy taką nadzieję:)
UsuńŻe nie frunie koło nas samopylny Eduardo. Choć w zasadzie - czemu nie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie, nie sądzę, że krzyżówka.
UsuńPrzemawia do mnie jednak poszerzone rozumienie pojęcia "natura". Człowiek jest częścią natury i wobec tego wszystko, co może wymyślić i zrobić, też nią jest. Łącznie z zagładą gatunku, a może nawet planety. Wszechświat poradzi sobie, tak sądzę :)
Przypuszczam, że ludzie źle przyjmują ludzkie elementy w rozproszeniu - pomijając rozsypywanie prochów, w Polsce dozwolone prawem jedynie na morzu w przypadku, gdy zmarli byli morze umiłowali (tak słyszałam). A więc źle przyjmują zastosowanie człowieka w produktach nieczłowieczych, że tak się wyrażę oględnie.
OdpowiedzUsuńJesteś taką Aniu intelektualistką, że przywiodłaś mi na myśl film "Gadające głowy" Kieślowskiego z roku 1979, w którym ludzie wypowiadają się staranną, wypracowaną polszczyzną. Oglądając go niedawno pomyślała, że teraz Kieślowski nie znalazłby łatwo tylu ludzi pięknie się wypowiadających. Jak myślisz?
Nie pamiętam filmu i nie pamiętam, czy Kieślowski przedstawił "gadających" pochlebnie, czy wręcz przeciwnie...:)
UsuńWiem, że wokół mnie jest wiele jest osób świetnie posługujących się językiem, osób, które uwielbiam słuchać. Jeszcze więcej jest ludzi, którzy wspaniale piszą, między nimi autorzy książek, które redaguję. Czasem myślę też, że pisać jest łatwiej - mnie na przykład o wiele łatwiej się pisze niż mówi, zwłaszcza publicznie :)
Czasem zdarza się, że za pięknym wielosłowiem kryje się miałka treść - tego nie lubię.
Mnie nie zdarza się często spotykać ludzi mówiących pięknym językiem. Mój ojciec mówił takim, a zwłaszcza pisał.
OdpowiedzUsuńGadające głowy to film, którego bohaterowie mówią kim są i czego pragną. Można go obejrzeć na you tube. Mówią na ogół bardzo ładnie i przypuszczam, że teraz nie udało by się znaleźć ludzi tak dbale posługujących się językiem. Występują ludzie w różnym wieku. Nie oddzielam pięknego języka od treści, może dlatego że gdy "pięknego wielosłowia" nie rozumiem, to daję sobie spokój i więcej się nim nie interesuję. Prostym jestem człowiekiem.
Nie przesadzaj z tą skromnością :))
UsuńI zapewniam Cię, że są tacy, którzy długo o niczym - i mówić, i pisać :)