I
- Co chciałaś? - Nic. - Ale coś mówiłaś. - Rozmawiałam z psem.
II - Co? - Nic. - A, rozmawiałaś z psem. - Nie, z praniem. - Jakim praniem? - No tym, co je właśnie wieszam.
- [po chwili milczenia] Czy to byłby powód do rozwodu?
Jeszcze się nie przyzwyczaił?! Tyle lat tego doświadcza :) Mój mąż już nie reaguje na moje przemowy do przedmiotów, a kiedyś nawet potwierdził, że z kurą można rozmawiać :)
Czy to byłby powód do rozwodu? Myślę, że trzeba czegoś więcej... Jak zaczniesz z praniem sypiać i praniu gotować obiadki, to wtedy... trzeba się nad tym zastanowić :)
hihihihihihiihi
OdpowiedzUsuńMaszyna Losująca to ma ciekawe życie :)
Jest już przyzwyczajona w zasadzie :)
Usuńuwielbiam takie kwiatki :P
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJeszcze się nie przyzwyczaił?! Tyle lat tego doświadcza :)
OdpowiedzUsuńMój mąż już nie reaguje na moje przemowy do przedmiotów, a kiedyś nawet potwierdził, że z kurą można rozmawiać :)
Z kurą to jasne!
UsuńKto by miał wątpliwość:)
hehe, u nas wygląda to podobnie. czasem są też elementy tańca. dance macabre, znaczy :)
OdpowiedzUsuńO! Wieszanie prania w ogóle posiada w sobie zamysł choreograficzny:)
UsuńCzy to byłby powód do rozwodu? Myślę, że trzeba czegoś więcej... Jak zaczniesz z praniem sypiać i praniu gotować obiadki, to wtedy... trzeba się nad tym zastanowić :)
OdpowiedzUsuńAle mąż ma Dzikulkę :)
UsuńDopóki pranie mi nie odpowiada, jest w porządku.
UsuńNo i rzeczywiście, Dzikulek. Do nikogo innego mąż nie mówi tak czule :)
O to to - czy byłby to powód do rozwodu? Może więc chociaż do mówienia do prania. ;)
UsuńO właśnie. Muszę przecież szukać kogoś, kto mnie zrozumie ;)
Usuńmam elektryczna suszarke, rzadko rozwieszam
OdpowiedzUsuń....
To se nie pogadasz :)
Usuńojej, ojej
OdpowiedzUsuńno ja czytam na głos, więc przywykli, że niby gadam do siebie, do monitora, do książki, gazety, do okna
w zamyśleniu też gadam
eee tam od razu powód do rozwodu, ja kieyś na pralkę nakrzyczałam:)
OdpowiedzUsuń