Ziemia jest nierówna, zwłaszcza na wsi.
Nawet drogi, po których poruszają się pojazdy, nawet te asfaltowe, odkrywają nieraz swoje drugie, starsze oblicze, gdy nagle pojawia się wysepka kocich łbów, kamieni umocowanych ręką, której już pewnie nie ma.
A poza drogami - ścieżki, które rzadko wiodą prosto i płasko.
Prowadzą przez górki i dolinki, wąwozy i wykroty, wspinają się ostro po skarpie zwieńczonej grzywą trawy, brną przez piaskowe łachy.
Szczególnie pamiętam miejsca, gdzie ścieżkę przecinał korzeń rosnącego obok drzewa; nie wychodził zupełnie na wierzch, ale tworzył podłużny, nierówny garb, oswojony, obły, ugłaskany setką stóp.
A stopy znały to wszystko na pamięć; stawiane miękko, wyczuwały naturalne przeszkody jak łapy psa albo kota.
Na początku w mieście czułam się jak marynarz
po długim rejsie wysadzony na ląd.
obudziłaś wspomnienia spacerów po lesie czy wyprawy Doliną Białego albo Kościeliską...
OdpowiedzUsuńależ mi się dobrze zrobiło :)))
A więc się cieszę :)
UsuńZachwycam się zdjęciem!
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest na wsi.
Mam nogi bardzo zmęczone wieloletnim wędrowaniem. Ok. 400 km miesięcznie, w kiepskich butach. Moje nogi błogosławią teraz równe drogi. Oczy odwrotnie.
A wiesz, że stare deski podłogowe mają swoje ścieżki, skrzyżowania i centrum spotkań? Wytarte, wyszlifowane i wygniecione w drewnie. Zwłaszcza na progach widać ich krzywą łódkowatość.
Znam takie podłogi i progi, choć nie z mieszkania rodziców, bo to znajduje się w bloku...
UsuńA wiesz, że mnie w Warszawie długo męczyła twarda, płaska powierzchnia?
Bardzo twarda mnie też męczy. Równa, ziemna, mniam!
UsuńZatęskniłam ostatnio za ziemną drogą :)
UsuńPrzychylam się do nierówności. I do cudnego dmuchawca. :)
UsuńI cieszę się na myśl i wspomnienie wywołane przez M. - ścieżki podłogowe i łódkowatości...
Niektóre dawne ścieżki stale mam przed oczami - choć nawet nie wiem, czy jeszcze rzeczywiście są.
UsuńUkradłam zdjęcie i mam teraz nową tapetę na pulpicie komputera :)
OdpowiedzUsuńOjej.
UsuńMiło mi bardzo :)
Ani zdjęcia na tapecie!
Usuń(U mnie też:)
zachwycające zdjęcie:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie, a nierówna droga, wyboje, wypisz wymaluj jak w życiu - ściskam
OdpowiedzUsuńA metafora wypełzła mi sama z siebie, jak jakaś żaba :)
UsuńCzasem chcę asymboliczności, dosłowności. Ale na to chyba nie ma rady... :)))
a wiesz, jak sie przeprowadzilam do Lux, to wracajac do Warszawy ( 16 lat temu!) potykalismy sie wszyscy o strasznie wtedy nierowne chodniki!
OdpowiedzUsuńBo zmysł równowagi przyzwyczaja się...
UsuńPrzepraszam - nie będzie to wypowiedź górnolotna, ale nie mogę się powstrzymać:
OdpowiedzUsuńgdy równo, to nudno,
gdy nierówno, to gówno
tak gdzieś kiedyś usłyszałam, to się dzielę życiową wiedzą :PPP
piękne te dalsze losy zakonników leczniczych :P
A ja nie znałam tej... sentencji :)
Usuńnormalnie to zobaczyłam :)
OdpowiedzUsuńA to we mnie sobie siedziało, obrazowo. Jeszcze trochę dotykowo, ale to trudniej opisać :)
Usuńpięknie.. jak zwykle... chyba mam ubogi słownik, bo ciągle używam tych samych słów :):*
OdpowiedzUsuńBo to fajne słowa są!
Usuń:)))
Prawie to poczułam.. te wiejskie wertepy! :)
OdpowiedzUsuńJestem fanką Twojej prozy.
OdpowiedzUsuń